To trochę "after birds", ale dopiero teraz jestem on-line. Jak dla mnie rewelacja - w ogóle i psychologicznie - zwłaszcza. Oglądałam kilka razy i co rusz odnajduję niuanse fantastycznej gry aktorów - i Pearce i Spacey i Crowe są bezkonkurencyjni, a każdy w swoim rodzaju. Zwroty akcji pozostawiają w osłupieniu, a i zakończenie - gorzkie, prawdziwe i bez zbędnej emfazy.