widząc zapowiedź oczekiwałam wciągającej fabuły i przede wszystkim klimatu, klimatu i jeszcze raz klimatu. Film jest nafaszerowany znanymi nazwiskami, mniej czy bardziej zasłużonych aktorów ale z pewnością obecnie "gwiazd", co miało przyciągnąć przed ekran, niestety zabrakło czegoś ważniejszego-klimatu. Mimo świetnej scenografii i charakteryzacji film nie ma tego czegoś, składa się za to z jakby urwanych fragmentów które na siłę są łączone w całość, przywodzi to na myśl cyrk z dziwolągami, klatka przy klatce, gdzie tu w klatce mamy najpierw Streep, Blunt, Deepa itd itd a w sumie wychodzą nudy. Dlatego też rzadko oglądam filmy z taką obsadą (mam na myśli znane na daną chwilę nazwiska) bo rzadko coś sensownego z tego wychodzi.
Na plus śpiew Deepa i Streep oraz Lilly Crawford (Kapturek)- dodam, że postać mnie irytowała swoim zachowaniem i w ogóle ostrym głosem ale taki właśnie "charakterek" miała mieć ów dziewczynka :) a scena kłótni całej ekipy wyszła Lilly po prostu świetnie.