Film "Tak jakby w ciąży". Duża polecajka dla fanów kabaretów, w których chłop przebiera się za babę, albo prima aprilisowych wkrętek, gdzie dziewczyny piszą, że są w ciąży, a później, że hehe żarcik.
Plot jest następujący. Amy Schumer od dziecka marzy o macierzyństwie… a później przenosimy się do teraźniejszości, kiedy Amy Schumer jest już dorosła i akurat dziś wypada jej czwarta rocznica związku, więc spodziewa się romantycznych zaręczyn w restauracji. Baaa kiedy na stół wjeżdza deser, konkretnie kopiec kreta by Dr Oeatker, Amy nie wytrzymuje presji i zaczyna rękami rozwalać ciasto w poszukiwaniu pierścionka. Wszyscy patrzą na nią, jak na krejzolkę, a najbardziej jej chłopak, który po chwili odpala -> skoro jesteśmy już tak długo razem, to proponuję trójkącik z taką jedną moją koleżanką.
Amy robi się bardzo przykro i zrywa z chłopem, a żeby było gorzej po chwili dowiaduje się, że jej psiapsi jest w ciąży. Podwójny nokaut, wszak to był jej marzenie.
Ale czej, bo następnego dnia, Amy jest w Zarze i całkiem przypadkowo w przymierzalni znajduje sztuczny brzuch ciążowy. Zakłada go, po czym wychodzi w nim na miasto i boom, nagle wszyscy są dla niej mili, uśmiechają się, ustępują miejsca w autobusie. Gejmczendzer taki, że Amy robi kolejny krok i idzie ze sztucznym brzuchem na zajęcia yogi dla ciężarnych, gdzie wdycha powietrze wadżajną a wydycha anusem + poznaje nową najlepszą przyjaciółkę. Ta przyjaciółka zaprasza ja na kolację. Amy idzie.
Na kolacji okazuje się, że nowa najlepsza przyjaciółka ma brata, który chyba nie jest najostrzejszą kredką w piórniku, bo mieszka u niej w garażu i jakoś tak życiowo nie ogarnia. Żeby było lepiej Amy całkiem przypadkowo poznała go chwilę wcześniej w Starbucksie i wtedy nie miała brzucha. A teraz ma. I on zadaje pytanie -> jak to możliwe, że tak szybko spuchłaś? Na co Amy mu odpowiada, że normalnie, ciąża tak działa. Chłop stwierdza - aha, w ten sposób. Odsyłam do kejsu z kredką i piórnikiem.
I teraz akcja jest taka, że Amy prowadzi podwójne życie. Dla części znajomych musi występować w starym wcieleniu, czyli nie w ciąży, ale dla części w nowym, czyli w ciąży.
Jeśli pamiętacie te wszystkie filmy typu, że dziewczyna przebiera się za chłopaka i dołącza do męskiej drużyny piłkarskiej, albo z bliźniaczkami, które przypadkowo się spotykają i po odkryciu, że jedna jest nieprzyzwoitą bogolką, marzącą o zwyczajnym życiu, a druga reprezentuje proletariat, ale marzy o księciu z bajki, postanawiają zamienić się miejscami, co jak pewnie się domyślacie, generuje wiele niezręcznych sytuacji. Na ten przykład, że spotkają kogoś, kto się zczai, że tu jakaś krzywa akcja schodzi. Albo, że w trakcie rozmowy pojawią się kwestie, na które bohaterka nie będzie znała odpowiedzi, a powinna znać. Trzeba kluczyć.
I tak to mniej więcej działa w filmie “Tak jakby w ciąży”. W segmencie ciążowym, żarty skupione są na upadaniu na brzuch, przypalaniu brzucha, wbijaniu noża w brzuch (no dobra, to akurat było śmieszne, ale kejs jednej jaskółki), nie trzymaniu pierdów, z kolei w segmencie nie ciążowym, takim obracaniu się do rozmówcy, żeby nie widział brzucha, wszak to znajomy z wersji “Amy nie w ciąży”.
No i wątek romantyczny jest całkiem świeży, bo idzie pod prąd klasycznym romkomom, w których ludzie szukają partnerów bez skazy i dających jakieś poczucie bezpieczeństwa. Tutaj, jak mówiłem Amy poznaje kolesia, który mieszka u siorki w garażu i nie ma żadnych aspiracji życiowych. I jej to nie przeszkadza, że on mieszka w garażu i nie ma aspiracji, a jemu nie przeszkadza, że ona jest w zaawansowanej ciąży (jeszcze nie wie, że w urojonej) i kiedy próbowała mu wytłumaczyć, jak to wyszło z tym brzuchem, sprzedała historię, którą powinien zająć się Ryszard Cebula w “Uwadze”. Nope, YOLO, zróbmy to zanim dojdzie do nas, że to głupie.
A później wychodzi na jaw, że Amy udawała ciążę i wszyscy przez chwilę się na nią gniewają, ale szybko im przechodzi. Ostatni raz tak się uśmiałem, jak Adam Sandler w filmie "Jack and Jill" zagrał siebie i swoją siostrę bliźniaczkę.