PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=558338}
6,8 17 280
ocen
6,8 10 1 17280
6,0 16
ocen krytyków
Take This Waltz
powrót do forum filmu Take This Waltz

Aż dziwne ze ten film zrobiła kobieta. To mądry film o infantylności niektórych kobiet. O ich zawieszeniu między namiętnościami a naiwnością i wiara w MIŁOŚĆ. Niestety życie to nie zabawa i trzeba umieć się zdecydować. Wybrzydzanie bo akurat ma sie ochote na przytulanko czy infantylne zabawy to żaden ból egzystencjalny a po prostu niedojrzałość.
Oglądałem ten film z moją znajomą, która była zachwycona pierwszą połową filmu. Zachwycał ją rycerz na białym koniu ratujący główną bohaterkę przed nudnym meżem. Ja wtedy się troche irytowałe schmeatycznością filmu ale szybko sie domyslilem to ze zamierzona schematycznośc i cisza przed rewoltą z drugiej połowy i koncówki filmu. Załujcie że nie widzieliście miny mojej znajomej jak sie okazało że kurczaki okazały się lepsze od rycerza na białym koniu a główna bohaterka została porównana do alkoholiczki która najlepiej sie czuje sama w swoim swiecie iluzji.

p.s. oczywiście dla wyżej wymienionych infantylnych kobiet będzie to film o samotności i smutnej egzystencji jaką zgotowało nam życie:)
p.s. 2 Faceci w tym filmie to dupy wołowe, ale przynajmniej wiedza czego chcą i są racjonalni:)

pogodn00

A kto inny zna kobiety lepiej niż sama kobieta. Porusza się tu bardzo ważną kwestię, która jest swoistym tabu w małżeństwie. Nikt o tym nie mówi i każdy udaje, ze tego nie ma. Te kocham jest wypowiadane mechanicznie. Pragnie się czegoś więcej, świeżości, nowych doznań. Film idealnie pokazuje jak to się naprawdę kończy... Można tak szukać szczęścia w nieskończoność.... A szczęście to tylko chwile!!!!

ocenił(a) film na 9
rybainna

radosc to tylko chwile, ale dlatego sa świeze, szczęscie to coś stalego i bezpiecznego i dlatego jest złudne. Nie wolno być szczęśliwym, ale trzeba być zawsze radosnym człowiekiem bo to pobudza:)

pogodn00

Nie wolno... - jakoś brutalnie i prawdziwie to zabrzmiało...!

ocenił(a) film na 9
rybainna

tak tylko można być zdyscyplinowanym

pogodn00

Ale po co być zdyscyplinowanym?

ocenił(a) film na 9
rybainna

po 30 powinno sie byc:P jesli jestes spod znaku ryb to chaos z dyscyplina bedzie CI sie mieszal w wielu aspektach zycia:P

pogodn00

Nie wierzę w znaki zodiaku i takie tam wróżenie. U mnie jest chybione. Jestem po 30 i nie zamierzam się dyscyplinować NIGDY :)

ocenił(a) film na 5
rybainna

A u mnie Ryby są bardzo trafione. Na dodatek jestem chińskim Królikiem! Przechlapane!!!

panna_migotka87

Co powiesz panno_migotko na pogranicze Bliźniąt i Raka... ? To dopiero pokręcony miks.
Zgadzam się, że szczęście może wydawać się złudne, bo czasami dopiero jak się skończy okazuje się, że tak naprawdę wmawialiśmy je sobie. Wtedy wydaje się, że bezpiecznie jest je kompletnie negować. Uważam, że stwierdzenie "nie wolno być szczęśliwym" jest wynikiem strachu przed taką właśnie koleją rzeczy. A poziom zdyscyplinowania nie ma wpływu na uczucie szczęścia. Oczywiście wszystko to sprawa relatywna. Dla każdego szczęście warunkują indywidualne rzeczy, sytuacje, ludzie, itd. Mogłabym tak dalej filozofować... Jednak jeśli miałabym ująć temat krótko to szczęście jest stanem umysłu.

ocenił(a) film na 7
pogodn00

Faktycznie te jej zabawy były infantylne :) A co do reszty to nie do końca się zgodzę z Twoją wypowiedzią.
U nich w małżeństwie kompletnie nie było bliskości ani czułości. Tam była tylko forma bez treści. Nie dziwię się Margot, że odchodzi, bo ja też bym czegoś takiego nie wytrzymała. Jakby mąż w czasie kolacji rocznicowej powiedział to co ona usłyszała to po prostu bym wyszła. Jak pakowali się do tej rikszy on do niej zwraca się bodajże: "no co jest, k....?". Zachowanie tego gościa jest okropne, dla mnie to nie jest normalne. Gdyby mi się ktoś taki trafił to po prostu bmy tego nie wytrzymała wszystkiego. Większość kobiet potrzebuje czułości, troski, opieki, rozmowy na codzień. Facet, który notorycznie to neguje po prostu nie zasługuje na kobietę wrażliwą i ciepłą, bo to by ją tylko raniło, ale na zimną, bo ta to może zniesie.
Dla mnie to raczej film o niedojrzałości, o nieumięjętności budowania związków, rozmowy-komunikowania się ze sobą (przerażała mnie ich "komunikacja"), nawiązywaniu i utrzymywaniu bliskości, o nudzie.
Końcówkę interpretuję zupełnie inaczej: dla mnie opinia jaką wypowiedziała nietrzeźwa alkoholiczka jest nieznacząca. Nie oczekiwałabym od osoby w takim stanie jakichkolwiek wyższych operacji umysłowych, chociażby chęci dialogu, wysłuchania, zrozumienia. Mówi o luce w życiu człowieka i że można oszaleć próbując ją wypełnić - to oczywistość. Z tym, że jeśli luka dotyka tak podstawowych kwestii w relacjach to to nie jest żadna luka-dla mnie tu kompletnie żadnej relacji nie było. To co ich łączyło to obrączka na palcu i wspólne mieszkanie, a po za tym była jedna wielka pustka.
Co do ostatniej rozmowy Margot z Luciem: nie wydaje mi się żeby kurczaki okazały się lepsze jak to ująłeś. Tu kompletnie nikt nie wygrał :) Dla mnie wszyscy tu są przegranymi. Margot pyta "czy myślisz czasem o.." i urywa, on odpowiada, że nie. W moim odczuciu Margot to zmiażdżyło, bo uświadomiła sobie, że te drzwi są już raz na zawsze zamknięte, a z filmu wiemy, że Margot uwielbia żyć w stanie zawieszenia. A czy mąż wygrał? Nie, on i kochanek są tak samo przegranymi - na końcu filmu są wręcz bliźniaczo podobni. Co dodatkowo reżyser uwypukliła robiąc retrospekcję z pierwszych minut filmu kiedy to widz jest przekonany, że to typowa scena z domu Margot i męża, a na końcu się okazuje, że jest inaczej. Mąż ma jedynie tą przewagę, że była z nim 5 lat w związku małżeńskim i prawdopodobnie stąd padło pytanie o ewentualny powrót. Zwykłe przyzwyczajenie.
Nie ukrywam, że trochę mnie Twój tytuł wątku sprowokował, dlatego, że sugeruje iż to kobieta jest "ta zła" :) A tak nie jest. Coś ją sprowokowało do takiego postępowania. Tu każdy ma swoje grzeszki i swoje winy.
Pozdrawiam!
Bardzo smutny film. Bardzo.

ocenił(a) film na 5
Sugarbabe

Wg mnie po prostu przyszła rutyna codzienności. Te ''kocham cię tak, że obdarłbym cię ze skóry'' i inne gesty i słowa wykonywane po prosty z nawyku a nie z pasji. Wkurzało mnie tez to, że ona ciągle miała na niego ochotę podczas gotowania przepisów do książki. Tak jak małe dziecko gdy dorosły jest zajęty - ono zrobi wszystko by znów być w centrum uwagi. I jeszcze dziwiła się czego on jest taki wkurzony i nie ma na nią ochoty. A to wylewanie wody podczas prysznica - tak jakby on miał już napisany scenariusz małżeństwa na każdy dzień na następne 40 lat.

Sugarbabe

Film wizualnie bardzo przyjemny, ładna ciepła kolorystyka, genialne wnętrza i atmosfera miasta, do tego świetna muzyka.

Co do fabuły, według mnie relacja Margot z mężem, to zwyczajna przyjaźń, w której nie ma już przestrzeni na pożądanie, zobrazowana bez zbędnego patosu. Osobiście nie raził mnie przesadny infantylizm postaci, odebrałam go jako środek mający wprowadzić widza w intymny świat głównych bohaterów, a jak to bywa z intymnymi światami, mogą wydawać dziwaczne, rządzą się bowiem własnymi prawami i posługują własnym językiem:)
Panującą w życiu Margot stagnację, uświadamia jej dopiero pojawieni się Daniela, który reprezentuje wszystko czego jej aktualnie brakuje.
Jak powiedziała na końcu Geraldine, życie ma swoje braki, każdy nosi w sobie jakąś pustę, którą próbuje zapełnić, alkoholem, miłością, czymkolwiek. Dla mnie to stanowi kluczowy motyw, odwieczna próba odpowiedzi na pytanie, czy możliwym jest permanentne poczucie bycia kompletnym, czy to tylko ulotne stany, przełamujące na chwilę wieczne zawieszenie.

marzna

Zgadzam się co do tego, że infantylność i lekkie zdziwaczenie małżeństwa za zamkniętymi drzwiami celowo wprowadza widza w ich intymność. Przy osobie, którą znamy na wskroś, pokazujemy swojego bzika, najzwyczajniej wygłupiamy się.
Ale z drugiej strony rzuca się w oczy zdziecinnienie bohaterki na co dzień. Zwróciłam uwagę na sceny, w których pokazane są tylko trampki lub inne kolorowe "butki" bohaterki, maszerującej wte i wewte, co było odniesieniem do "bycia pomiędzy". Mimo strachu o którym powiedziała, wciąż się przemieszczała, lawirując między konkretnymi decyzjami. Ostatecznie to mężczyźni niejako pokierowali ją do kolejnego "samolotu".

Smaczków było wiele i przynajmniej dwa razy więcej wniosków po filmie, które można znaleźć na forach FW.
Podziwiam twórców za to, że tak prostymi środkami (które jednak prostotą nie kłują w oczy) zdołali stworzyć historię tak rozedrganą, niejasną i zapadającą w pamięć. :)

użytkownik usunięty
Sugarbabe

zgadzam sie z recenzją ,...bardzo bardzo smutny film

Sugarbabe

Podpisuję się wszystkimi kończynami. Dodałabym tylko, że to jej tkwienie w zawieszeniu tylko potęguje stan, w jakim się znajduje - na przykładzie: poznaje Daniela w samolocie, od razu widzimy chemię, ale za wszelką nie pozwala sobie ulec pożądaniu. W przypadku męża jest to samo: nie jest z nim szczęśliwa, wie to, brakuje jej tej czułości, ciepła, kurde - seksu nawet! To co ona robiła, to było praktycznie nieme błaganie o seks i namiastkę uczucia, ale za żadne skarby nie chce go zranić. A zatem tkwiąc na siłę w zwiazku w którym nie jest szczęśliwa, potęguje pragnienie wyrwania się i zaznania tego, czego jej tak brakuje. Dlatego własnie nowo poznany Damian wydaje jej się taki pociągający. Nie zwróciłaby na niego uwagi, gdyby wszystko czego potrzebuje dostawała od męża. Trochę krążę chyba - mam na myśli, że kobita była w bardzo trudnej sytuacji: z jednej strony silne i naturalne pragnienia, z drugiej wierność i lojalność. Pewnie sama bym się pogubiła. Ale biorąc pod uwagę jak skończyli wolałabym już chyba zrobić ten skok w bok. Miałaby przynajmniej jasność, czy to czyste pożądanie i chęć zaspokojenia potrzeb, czy rzeczywiście coś więcej.

Kończąc - niesamowicie mnie irytowało zachowanie Lou. Fakt, że ona robiła to samo, ale w moim odczuciu było to - znowu - żebranie o nieco uwagi, zainteresowania, ciepła, czułości. On tylko tak potrafił, więc ona to brała. Momentami miałam wrażenie że facet jest jakiś upośledzony, że zupełnie nie chwyta o co chodzi. Kurcze, no... Podejrzewałam, że to bedzie film typu "Blue Valentine" i się nie pomyliłam. Problem nieco inny, ale tematyka wciąż ta sama.

ocenił(a) film na 9
Sugarbabe

A ja przeciwnie - w ich małżeństwie widziałam bardzo dużo blisko i czułości, zaś ich "komunikacja" była przecudowna (pomijając sytuację w restauracji, ale tego chyba nie da się uniknąć w dłuższym stażem związku - ja przynajmniej nie robiłam nigdy tragedii z tego, że czasem nie ma się nic do powiedzenia, chociaż owszem, może to być zwiastunem początku końca, ale nie musi)... Ile ludzi, tyle spostrzeżeń ;-)

Sugarbabe

Bardzo dobre, wg mnie, podsumowanie filmu! Nic dodać, nic ująć.

Sugarbabe

Mam nieco inne wrażenie w dwóch kwestiach:
1. Jordan wspomniała na basenie ze rozważała romans ale podjęła decyzję o pozostaniu przy mężu bo go lubi (w tym przypadku to ma bardzo pozytywny wydźwięk, nie oznacza "tylko lubi" w miejsce "kocha", ale "aż, wciąż lubi i szanuje po latach").
Luka, o której mowi Jordan jest pewnie odczuwana przez większość ludzi - w związku, w zyciu zawodowym... Ona "zalewa" tę lukę alkoholem - jej wybór. Główna bohaterka podjęła ostatecznie odważniejszą i bardziej ryzykowną decyzję, ale ostatecznie alkoholizm Jordan przynosi rodzinie więcej cierpienia...

2. W ostatniej scenie główna bohaterka jest na kolejce w wesołym miasteczku - na karuzeli, na której była wczesniej z Danielem. Teraz jest sama i ... cieszy się. Myślę, że to dowodzi pozytywnej przemiany w jej życiu. Wg mnie świadczy o tym, że dojrzała do tego, żeby pogodzić się z codziennością. Ale jest to jej świadoma decyzja, nie wymuszona poczuciem zobowiązania. Tak jakby porzuciła swój lęk przed "stanem przejściowym" (a może jednak przed czymś innym...).

ocenił(a) film na 8
Sugarbabe

O rany, w tym komentarzu zostało wypowiedziane dokładnie to co czułam przez oglądanie tego filmu.. czy mamy rację? Bo jak nie to nie chce wierzyć w ten świat... Naprawdę

pogodn00

Hm, wszystkie opinie ciekawe. Ale dla mnie podsumowanie filmu, to zdanie wypowiedziane przez jedną z kobiet pod prysznicem "Nowe też stanie się stare", czy jakoś tak.
To uczucie, którego nagle brakło Margot, to zauroczenie, które nie trwa wiecznie. Jednak, moim zdaniem, miłość może trwać wiecznie, a miłość, to nie ciągłe motylki w brzuchu. Może i akurat w tych związkach miłości nie było, a może była, ale jest pokazane, że są one takie same. Dwie porównywalne sceny, najpierw z mężem, następnie z Danielem Margot siedzi przed telewizorem w okularach, w tle wiatrak. Wszystko takie samo. Jestem świeżo po filmie, więc może za chwilę jakieś ciekawsze wnioski mi się nasuną :)

Indra_5

Patrząc teraz na scenę z Danielem i Margot, jest wyraźnie pokazane, jak na początku była ogromna namiętność, nie trzeba było im niczego, później wystarczyło tylko łóżko, dalej już potrzebowali 3 osoby, a ostatnia taka scena, wyraźne znudzenie... I też mi się wdaje, że "stary"okazał się mimo wszystko lepszy niż "nowy". A te ich rozmowy, nie chodziło dosłownie o ICH komunikację, ale o komunikację w związkach. I nie było tak,że Margot była ciągle odrzucana, ona też w jakimś momencie odrzuciła męża..

ocenił(a) film na 9
Indra_5

Ja nie uciekałbym do stwierdzenia że stary był lepszy niż nowy. Bo niby gdzie jest to pokazane? Stary w ogóle nie walczył o związek. Nawet na drugim spotkaniu po prostu był zwykłą skorupą, tak jakby nigdy jej nie kochał. Natomiast w przypadku nowego, gdy ona podeszła do niego do okna i się przytuliła nie odtrącił jej. Akurat w tamtym momencie potrzebowała bliskości i on jej ją dał.


Mimo że cały film jest pochwałą prozy życia to akurat w tym przypadku nie zgadzam się że z tym drugim nie ułożyła sobie lepszego życia niż z tym starym. Snując przypuszczenie że gdyby sytuacja się powtórzyła i znów poznała kogoś interesującego to tym razem jeszcze trudniej lub w ogóle nie dała by się ponieść emocjom. Raz przez to że ten nie był aż takim gburem jak tamten (choć nie wiadomo czy się nie zmienił) a dwa że nauczona doświadczeniem że "nowe się starzeje" nie od razu dała by się porwać porywom serca.

Dlatego, choć nie pochwalam tych łóżkowych wybryków to nie oceniałbym jej tak jednostronnie bo sytuacja oczywista nie jest.

ocenił(a) film na 8
Indra_5

Popieram w jeden zero zero procentach :- )

ocenił(a) film na 9
pogodn00

Chyba nie byłeś w długim związku. Te infantylne zabawy to chwile zwykłego, dziecinnego szczęścia. Dla kogoś kto nie był długo z drugą osobą mogą wydawać się dziwne ale dla mnie, po 8 latach z jedną kobietą są bardzo naturalne. W takich rozmowach dochodzą jeszcze pieszczotliwe sprośności które są na takim poziomie że gdyby ktoś to usłyszał z rodziny, znajomych czy przyjaciół (nawet tych najlepszych) to by niezłego szoku doznał co takie spokojne osoby jak ja i moja żona może wygadywać :D

ocenił(a) film na 8
doman18

Zabawy były spoko:), ale...cały czas? Odpada... Tym bardziej, że nie było pokazane w filmie żadne ich zbliżenie, żadnej namiętności. Tylko ich gierki, które z czasem mi osobiście by obrzydły.

ocenił(a) film na 6
MeMarie

Nom, za dużo tego było. Trochę odpychało...

użytkownik usunięty
pogodn00

Dobrze to ujmłeś (ujmnołeś?). W tych sprawach kobiety są wyjątkowo infantylne.

ująłeś :)

ocenił(a) film na 9
pogodn00

Nierealnym jest zrozumieć Margot (w tym większą część filmu), jeśli kiedykolwiek nie było się w takiej sytuacji, zwłaszcza w chwili, w której opowiada, że jej mąż jest cudowny, bardzo ją kocha i nie ma serca go zranić, z drugiej strony nie potrafi (w danym momencie) ranić siebie. To jest największe rozdarcie

pogodn00


P.S ciekawa wypowiedz o filmie.

mbujenczyk

zgodzę się;)

pogodn00

Po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii postanowiłem wraz z żoną obejrzeć to ''dzieło'' i muszę przyznać, że to jakieś straszne nieporozumienie, Technicznie (zdjęcia, reżyseria, prowadzenie kamery) jest super, na najwyższym poziomie ale === no właśnie, ale :
- Czy naprawdę to ''małżeństwo'' musiało zachowywać się jak niedorozwinięte, autystyczne, ciężko chore umysłowo dzieci (te miny, gesty itp nigdy wcześniej nie zauważyłem takich u dorosłych ludzi, chyba że ułomnych umysłowo) ? Nic więc dziwnego że ''ona'' miała w końcu dosyć, chociaż zachowywała się częściej bardziej debilnie od męża debila tylko on był zbyt głupi żeby zrozumieć ich debilizm.
Film raczej nie opowiada o ''nudzie małżeństwa'' tylko o nudzie dwojga niedorozwiniętych debili.

Mothyff

Zaraz, zaraz bo już się pogubiłam...kto tutaj jest większym debilem...
Nie wiem czy miałeś do czynienia z jakimkolwiek autystykiem, ale wypowiadając się w ten sposób mniemam, że nie masz zielonego pojęcia o czym mówisz!
To dopiero ułomność z Twojej strony!!!

alantek

no masz rację, nie miałem styczności, ale przez takie debilne filmy można sobie mniej więcej wyobrazić jak ułomni umysłowo działają.

ocenił(a) film na 3
pogodn00

Nie wierzę, że jakikolwiek afcet by to oglądał, obejrzał. Po 3 kwadransikach już mdło... Nie wytrzymałby! Nie warto, żeby takie "cosie" powstawały.

Korekta

Nie obejrzłby bo na to potrzeba świadomosci ,inteligencji a wielu mezczyznom tego niestety brak.A facet ktorego masz na mysli powinien. Lub innego prawdziwego mężczyznę
ogladac Terminatora,Sypermena

ocenił(a) film na 7
maria_la

a jak ktoś lubi zarówno Terminatora, jak i tego typu filmy?

Korekta

"Nie wierzę, że jakikolwiek facet by to oglądał, obejrzał. Po 3 kwadransikach już mdło... Nie wytrzymałby! "

Nie tylko wytrzymałem, ale nawet mi się podobało. Musisz chyba wyprowadzić się na inną planetę... ;)

ocenił(a) film na 6
pogodn00

Akurat nie powiedziałabym, że kurczaki okazały się lepsze od rycerza na białym koniu ;) Główna bohaterka była tak dziecinna i niezdecydowana, że sama nie wiedziała czy woli deserową czy mleczną czekoladę :P

Ktoś wyżej napisał, że z mężem nie miała seksu...no przecA miała. Może nie jakoś często (hm, czy ilość seksu to wyznacznik bycia szczęśliwym w związku?), ale dochodziło między nimi do tego rodzaju bliskości. Mnie zaś mega dziwiło, że "kurczaki" rzuciła dla "rikszy" z tego powodu, że naprawdę mieli z mężem fajną relację, jakiej wiele spoważniałych i zdrętwiałych małżeństw nie ma. Te ich gierki typu "wydrapię ci oczy pazurami" kontra "rozpuszczę cię w kwasie", hehe, w 1.momencie byłam w szoku, kiedy padła podobna wypowiedź. Pomyślałam, że nic dziwnego, że już nie chce być z Lou. Ale potem okazało się, że to tylko taka gra i od razu stwierdziłam, że trzeba niewiarygodnej intymności, zaufania, niesamowitej bliskości porównywalnej do jakiejś kosmicznej jedności i duchowej tożsamości, żeby móc tak ze sobą "gadać" w związku. Mnie ujęła ta ich bliskość (i to nie tylko o tą ich specyficzną grę chodzi) i spontaniczność (np.całowanie się na ulicy przed domem - "nie ważne, co ludzie powiedzą, my i tak się kochamy"). Podoba mi się taka Miłość. W wielu sytuacjach zachowywali się jak przyjaciele. A związek bez przyjaźni nie istnieje przecież, nie ma racji bytu na dłuższą metę (tak przynajmniej ja widzę związki i w takim jestem).

Z tym, że ta dziewczyna chciała rządzić swoim facetem, stroiła fochy, grymasiła. Jak tam tarzali się po podłodze (siłowanki, gilgotki, łaskotki) i nagle Lou poczuł pożądanie, Margot go zbyła (mówi coś w stylu:"albo się tylko przytulamy, albo koniec zabawy"). A kiedy Lou oddawał się swojej pasji, która była również jego pracą i chyba dla niego pechowo, że w domu ją wykonywał, to laska nagle czułości zapragnęła. No, już mnie szlag trafił w tym momencie, bo wiem, co to znaczy mieć pasję i poświęcać jej czas, pracować w domu, gdzie trudno o spokój i skupienie, i jak ważne jest zrozumienie ze strony najbliższych, ich cierpliwość. A Margot prócz tego, że infantylna, to jeszcze była egoistką, dla której zrozumienie dla pracy męża było obce.

Generalnie postać Margot wkurzała mnie przez cały film :/ Żal mi było Lou, który co prawda też był ciapa, bo nie zauważył, że związek mu się wali i zdawało mu się, że papier (małżeństwo) jest przepustką do życia u boku jednej kobiety "póki śmierć nas nie rozłączy". Ale czy miała w tym momencie jakikolwiek sens walka o Margot i jej uczucia, gdy ta znalazła sobie już inną "zabawkę", a Lou jej się znudził/poszedł w odstawkę? Bo tak właśnie traktowała zarówno swoich mężczyzn jak i życie - jako wieczną zabawę (vide: karuzela). Chciała kolejnych podniet (trójkąty), adrenaliny (strach przed międzylądowaniem, ale chyba się uzależniła, lubiła ten strach=odskocznię od rutyny), szaleć, bawić się, chłonąć nowo poznanego faceta, zachłystywać każdym dniem i co ważne, żeby każdy kolejny dzień był inny od poprzedniego. A życie to przeważnie rutyna (nawet ta książka kucharska, którą pisał Lou była tego przejawem - przepisy na dania tylko i wyłącznie z kurczaków ;)). Grunt, żeby odnaleźć się w tej rutynie, jakoś ją doprawić, ubarwić (jakieś hobby, zajęcie...każdy przepis na kurczaka jest inny, urozmaicony ;)) i pogodzić się z samym sobą. Najsmutniejsze, że Margot sama ze sobą nie czuła się szczęśliwa, usilnie potrzebowała czyjejś uwagi, być w centrum zainteresowania, odczuwać silne emocje. Nawet w pieczeniu muffin można znaleźć radość, a ona sprawiała wrażenie wiecznie znudzonej (obie sceny przy piekarniku, jedna z Lou, druga z Danielem), jak tylko "dwa razy" miała zrobić tą samą rzecz, która nie była wystrzałowa, podniecająca, ekscytująca, fascynująca, choćby tylko tak jak na karuzeli.

ocenił(a) film na 8
Morenita

Dziękuję Tobie za ten wpis. Nie licząc wypowiedzi rozpoczynającej wątek, w pełni wyrażasz moje refleksje dot. filmu. Fantastycznie że też mądre życiowo osoby jak Ty zaglądają na forum i chce im się coś skrobnąć ;)
Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 6
cypeq

Miło wiedzieć, że ktoś myśli podobnie :) A mógłbyś napisać, dlaczego nie zgadzasz się z początkiem? Jestem ciekawa Twojej opinii :) W sumie w filmie tak to zostało pokazane (Widz oczywiście może sobie dopowiedzieć co innego). Pozdrawiam również :)

ocenił(a) film na 8
Morenita

kaman mi było o wpis użytkownika pogodn00 z 18 paź 2012, który rozpoczął wątek na forum. Wybacz za elipsę ;)
Zatem w odniesieniu do Twojego wpisu, jedyna niezgodnośc, że dla mnie akurat, patrząc z boku, "kurczaki okazały się lepsze od rycerza na białym koniu". Choć tak jak piszesz, niekoniecznie tak to widziała w swoim niezdecydowaniu sama bohaterka. ^^

ocenił(a) film na 6
cypeq

ok, spoks ;) to się wyjaśniło...

pogodn00

tylko kobieta szuka nowych wrażeń jak jej mąż to dupek który nie umie zapewnić jej ekscytacji wrażeń

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones