Jako osoba z adhd wydaje mi się to obrzydliwe jak bardzo ten film zaciera granicę między faktycznie chorymi ludźmi a studentami biorącymi adderall jak narkotyk który ma ich rzekomo "ulepszyć". Co jest złego w tym że osoba z ADHD weźmie stymulant który sprawi że poziom dopaminy tej osoby stanie się podobny co osoby neurotypowej? Ja widzę w tym tylko wyrównanie szans, nie mówię że każdy ma je brać do końca życia ale jak całe życie takiej osoby jest w rozsypce przez ADHD, ma ona poważne problemy z funkcjonowaniem, to dlaczego nie może wziąć tego leku, który będzie jej najlepszą szansą na ustabilizowanie swojej sytuacji?
Inne miałem wrażenie oglądając ten film. Rzeczywiście, większość filmu jest o osobach nadużywających Adderal jako speed, ale kilka razy pojawia się też stwierdzenie specjalistów, jak nadużywanie stymulantów przez zdrowe osoby buduje negatywne postrzeganie leku i stygmatyzuje osoby naprawdę potrzebujące pomocy. Oczywiście podstawą jest rzetelna diagnoza a nie chęć zysku ze sprzedaży.
A co niby złego jest w tym że ktoś weźmie amfetaminę żeby zdać egzamin z którym ma problem? Ty bierzesz jako lek a ktoś inny jako wspomagacz i w czym problem. Przecież to osobiste decyzje każdego człowieka.
I tak, i nie. Stymulanty jak amfetamina czy metylofenidat mają wieloletnią historię badań i są przepisywane osobom, które mają do tego przesłanki medyczne. Jeśli bierzesz je bez diagnozy plus nie jesteś na nic chory, to sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana. Oczywiście zażycie jeden-kilka razy i w dawkach terapeutycznych, a nie rekreacyjnych (jako narkotyk) jest stosunkowo bezpieczne. Wszystko jest dla ludzi, ale ludzi mądrych.