PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1046}

Taksówkarz

Taxi Driver
1976
7,8 244 tys. ocen
7,8 10 1 244263
8,5 98 krytyków
Taksówkarz
powrót do forum filmu Taksówkarz

Czy on naprawdę pracował dla rządu czy tylko tak mówił bo przecież tamtemu agentowi podał fałszywe dane. I czemu na końcu filmu go chwalą a nie skazali go za 3 zabójstwa ? Może te pytania są banalne i mam pewne przypuszczenia ale wole spytać :)

ocenił(a) film na 8
venessummers

w każdym kraju by poszedł siedzieć, nielegalna broń, wielokrotne morderstwo z premedytacją...
Ale Scorsese wyszedł z tej sytuacji mając zamiar coś konkretnego przekazać.

ocenił(a) film na 10
Lecho1523

Cały film to arcydzieło.
Śmieszy mnie Wasza dyskusja - czy Travis przeżył, czy nie. Nie o to tak naprawdę chodzi. Spróbuję przekazać Wam mój punkt widzenia.

Scorsese zadaje nam pytania - główne i podstawowe - Czy możemy, jako jednostki, zmieniać naszą rzeczywistość środkami poza prawnymi? Dostrzegamy w okół nas cały "syf" (przemoc, prostytucja, narkotyki itd. itd.), zdajemy sobie sprawę z fatalnego systemu sprawiedliwości ("wiesz, że policja nic nie zrobi") - ale ciągle, czy możemy to zmienić sposobem Travisa?

Odpowiedź jest bardzo subtelna (co pokazuję geniusz reżysera) - spodziewałem się, że po scenie w burdelu Travis przeżyje i zobaczymy go w więzieniu/na krześle - byłoby to logiczne w obecnych realiach prawnych. Uratował dziewczynę, ale ZABIŁ 3 ludzi i mimo tego, że rzekomo jest bohaterem - musi zostać ukarany.

Natomiast widzimy scenę, w której Travis żyję, powrócił do pracy, jest uznanym obywatelem, posiada wdzięczność rodziny Iris. Czy Scorsese nobilituję Travisa - Tak, jest to metoda, jeżeli system zawodzi, musimy sami wymierzać sprawiedliwość?

Nie. Z pierwszego punktu widzenia moglibyśmy odnieść takie wrażenie, jednak, jeżeli dokładnie przeanalizujemy i zastanowimy się nad ostatnią sceną mamy odpowiedź i to, co chciał nam przekazać reżyser:

Przez cały film Travis jeździ taksówką - nie zmienił swojej pracy, mimo, że został bohaterem. Dzięki temu wiemy, że Travis NIE ZMIENIŁ SWOJEJ OSOBOWOŚCI - nie stał się innym człowiekiem. Ciągle ma problemy psychiczne i nie wiemy, czy znowu nie zechce "posprzątać całego syfu". Zegar może znowu zacząć tykać (scena z lusterkiem) i nie wiemy, czy tym razem nie uda mu się zabić senatora/prezydenta (Travis próbując go zabić nie chciał rozgłosu - jest chory i w swoim rozumowaniu myślał, że w ten sposób "sprząta").

Ostatnia scena jest odpowiedzią na główne pytanie - czy jako jednostki możemy zmieniać świat drogą przemocy? TO JEST WIZJA SCORSESE!!!!!!! - co by było, gdyby? Co by było, gdyby społeczeństwo i prawo rzeczywiście zaakceptowało taką drogę? Czy nie potrzebujemy systemu, który kontrolowałby nas samych? Czy możemy zaakceptować "jedynego sprawiedliwego", który drogą agresji posprząta cały bałagan? Odpowiedź, wg mnie, brzmi NIE. I mówi o tym ostatnia scena, w której Travis, niezmieniony, z takimi samymi problemami, jeździ taksówką.

Kejmyk92

Śmieszy mnie ta wypowiedź, pozwól, że podejmę się próby przedstawienia Ci mojego punktu widzenia. Po co w ogóle się męczysz, skoro już w drugim zdaniu deprecjonujesz swojego adresata? Ludzie biorą te hipotezy niezwykle poważnie - jak widać; a Ty, już na samym wstępie, podważasz zasadność całej tej dyskusji. W ten sposób nie zwrócisz uwagi na treść swojej wypowiedzi.

ocenił(a) film na 10
mosheh

Jakbyś dokładnie zrozumiał moją wypowiedź to byś dowiedział się, że dyskusja jest śmieszna, bo jej osią JEST tylko odpowiedź na pytania - Czy Travis przeżył czy nie? I to jest źle zadane pytanie. Należałoby się zapytać - W jakim celu Travis przeżył i co reżyser chciał nam przez to przekazać? ALBO -Dlaczego Travis NIE przeżył i co reżyser chciał nam przez to przekazać?

Cała dyskusja wcześniejsza jest bardzo powierzchowna - dlatego dla mnie śmieszna. W żaden sposób nie deprecjonuje adresata - zwracam uwagę, że w przypadku postawienia inaczej pytania jesteśmy dopiero w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy Travis w ogóle przeżył.

Dlatego mógłbyś odnieść się do całej wypowiedzi, a nie się czepiać (zresztą niezasadnie, jak Ci teraz wyjaśniłem - mam nadzieje).