No i znów się załamałem. Wchodzę na filmweb, patrzę na jeden z moich
ulubionych filmów a on już nawet w top 100 nie jest :( !!
Ludzie - Ten film zasługuje na top 15 conajmniej a u mnie jest w ścisłej 10
Niestety. Mówię to z przykrością, ale filmweb'owym top 100 nie ma się co sugerować. Za duży wpływ na oceny mają gimanzjaliścy ocecniający transformers na 10 i sztuczne konta tworzone przez speców od PR'u, na których filmy danego dystrybutora mają 10, a konkurencji 1. Szkoda, że filmweb nic z tym nie robi. A taki fajny portal filmowy był :-/
A mnie dobija Wasze spamerstwo. Dokładnie pod tym tematem znajduję się identyczny. A na całym forum filmu jest takich mnóstwo. Wydaje Wam się, że jak założycie pięćsetny wątek o tym jak Wam Wasze wrażliwe serduszka krwawią z powodu niskiej pozycji Waszego ulubionego filmu, to świat stanie się lepszy?
Twórcy już swoje zarobili. Film jest w każdej wypożyczalni DVD i w sklepach. Nie sądzę żeby wyższa pozycja w jakimś tanim rankingu komukolwiek przysporzyła wielkich korzyści.
Korzyści? O czym Ty mówisz? Chodzi o to, że pozycje filmów nie oddają ich wartości, ale niematerialnej. W ogóle jakieś chore to Twoje rozumowanie. Jak już film się sprzedał, to należy go olać i zapomnieć? To chore.
Gdybym miał na myśli korzyści materialne, użyłbym takiego zwrotu. Użycie samego słowa "korzyść" nie implikuje myślenia w kategoriach pieniężnych.
"Jak już film się sprzedał, to należy go olać i zapomnieć?"
Non Sequitur. Chodziło mi o zachowanie dystansu do oceny filmu i wynika to z mojej wypowiedzi.
To już całkiem nie rozumiem Twojej intencji. Należy olać to, że naprawdę dobre filmy są w rankingu pod dobrze wypromowanym szajsem, bo to będzie objaw niezrozumiałego dystansu do wystawianych ocen? Jak dla mnie jak oceny będą oddawać nie wartość (czy choćby jakość) filmu tylko efekt promocji to należy zmienić tytuł rankingu i napisać wprost, że nie chodzi o filmy, tylko o robienie kasy.
Znowu Non Sequitur. Ja nie twierdze, że należy coś zrobić. Jak dla mnie możesz nawet podpalić się na środku ulicy w akcie protestu. W Pradze chyba takiemu człowiekowi nawet pomnik postawili. Ja tylko twierdze, że:
1. Wartość jest subiektywna, co 100 lat temu udowodnili ekonomiści, więc na gruncie logiki nie można dowieść, że jakiś film jest obiektywnie zły czy dobry. Jest jeszcze co prawda taka nauka jak estetyka,ale nikt tutaj nie podjął się analizy filmu w tej dziedzinie, więc nie mam z czym dyskutować.
2. Co do promocji, popełniasz ten sam błąd co słynny p. galbraith . Ona nie ma nic do rzeczy w świetle zasad zarządzania finansami. Gdyby promocja miała tak potężny wpływ jak sugerujesz nikt nie dokonywałby badań rynku. Stąd wewnętrznie sprzeczne jest twierdzenie mówiące o tym, że pozycję filmów są zależne od reklamy. Logika jest ok , serio.
3. Dystans to zrozumiała sprawa, chociaż nie jestem psychologiem, więc nie będę Ci sugerować żebyś Go zachowywał.
Co do ostatniego zdania, te dwa elementy się nie wykluczają.
Logika to było zawsze to, za co byłem chwalony, a egzamin z logiki był jednym z niewielu, na którym dostałem maksa, ale może faktycznie znasz się na tym lepiej niż moi profesorzy. Moim zdaniem problem jest raczej w Twojej formie wypowiedzi, która jest tak zdobna, przepełniona upiększonymi zamiennikami i samozachwytem, że aż zęby bolą. Jak już się odsyłamy do źródeł to proszę: http://pl.wikipedia.org/wiki/B%C5%82%C4%99dy_logiczno-j%C4%99zykowe.
Ad. 1 - Rankingu filmów służą zwykle ustaleniu wypadkowej ocen ludzi, którzy mają świadomość tego co oceniają. Oceny dzieci, które są szczególnie podatne na wszelkie wpływy (w tym reklamę) wypaczają takie rankingi, co widać właśnie na filmwebie.
Ad. 2 - Nie obraź się, ale gadasz bzdury. Po to potrzebna jest ewaluacja, aby właśnie oceniać wpływ danej reklamy. Ma ona potężny wpływ na gusta pewnych grup, jednak nie ma idealnej metody sterowania tymi gustami, więc zawsze trzeba sprawdzić czy dana metoda zadziałał w tym przypadku. To logiczne.
Ad. 3 - To o czym opisujesz to ignorancja, a nie dystans.
Co do ostatniego zdania to są to elementy mało skorelowane. Filmy kasowe to rzadko kiedy filmy naprawdę wartościowe, a filmy naprawdę wartościowe, i po latach doceniane, często zaliczają klapę w chwili premiery.
Ok, załóżmy że jesteś wykształcony, ale to nie uprawnia Cię do takiego ataku na moją osobę. To moim zdaniem brak taktu podawać listę błędów logicznych i samemu stosować ataki ad personam; moja wypowiedz nie jest wulgarna,więc te wycieczki w kwestii formy można było sobie darować.
1. Dobrze wiemy, że taka jest specyfika tego rankingu, dlatego właśnie nie rozumiem po co zakładać kolejny temat o ocenie filmu. Wyjścia są dwa - albo ciągły płacz,który niczego tu nie zmieni, albo przyjęcie taktyki rzekomego wroga - w temacie poprzednim fani Taksówkarza proponowali żeby na siłę podnieść ocenę filmu. Dla mnie jedno i drugie jest daremne.
2. Nie neguję wpływu reklamy na opinie ludzi, ale z drugiej strony, tak jak sam piszesz - nie jest doskonała. Dlatego nie wiemy jaki miała wpływ na Top 100.
3. Jak chcesz. Na moim miejscu pewnie wielu ludzi nazwałoby Cię w odpowiedzi fanatykiem. Ja nie, widocznie mamy inne priorytety.
Co do relacji komercja - artyzm, to dyskusja na ten temat to studnia bez dna. Ktoś powie Doda, ja powiem Mozart. Jedno i drugie komercyjne jak cholera.
Swoją drogą i tak trochę się zagalopowałem w stosunku do tego co chciałem przekazać na początku.
Na razie tyle. Wydaje mi się, że jasno przedstawiliśmy swoje stanowiska.
Nie atakuję Cię bardziej niż Ty atakujesz. Brak taktu podobny do uciekania w dezawuowanie rozmówcy zamiast dokładniejszego wytłumaczenia, co się miało na myśli.
Ad. 1 - A nie przyszło do głowy, że ludzie mogą czuć potrzebę, żeby ranking filmowy, był uczciwym odbiciem preferencji ludzi, dla których film jest czymś więcej niż tylko dodatkiem do coli i popcornu?
Ad. 2 - Widzę efekt polegający na spadaniu ocen filmów wymagających i widzę korelacje tego zjawiska z przypływem troll'i. Należałoby to potwierdzić badaniami, ale czy to, że nie mam środków na takie badania oznacza, że nie mam się dzielić swoimi spostrzeżeniami z innymi, którzy mają podobne spostrzeżenie.
Ad. 3 - No i mamy bitwę na słowa.
To prawda. Łatwo dałoby się teraz spisać protokół rozbieżności.
Ależ nie ma co się przejmować rankingiem ;) . Oglądając "Nila" przekonałem się, że dla moich rówieśników(mam 16 lat) liczą się filmy typu "Galerianki" z tekstami o współżyciu ;) . Tak więc nie bazujcie na ogólnych rankingach, bo dla jednego "Taksówkarz" to dzieło, a dla drugiego strata czasu.
Nurtuje mnie ta wypowiedź więc muszę w końcu się ustosunkować. Wg. tej samej argumentacji dla jednego American Pie to arcydzieło, a dla drugiego strata czasu. Patrząc w taki sposób stawiamy wszystkie filmy obok siebie i kwestionujemy cały sens wartościowania sztuki. Idąc tym tropem zacznijmy robić koncerty Disco Polo w Operze.
Może miałeś dobre intencje ale to co powiedziałeś to ogólniki, pod które można podpiąć cokolwiek. Rankingi mają w założeniu coś odzwierciedlać, więc zachowania nastolatków polegającego na stawianiu oceny 1 klasykowi tylko dlatego, że go nie zrozumieli, uważam za łagodną formę bezmyślności.
Nie ma sensu sprzeczać się o rankingi. Na dobrą sprawę jest to tylko wypadkowa średnia, niejednokrotnie przypadkowa ocena. Podam przykład :
Po oglądnięciu danego filmu pod wpływem emocji jestem w stanie dać ocenę 10/10, jednak po kilku dniach gdy zastanowię się głębiej nad danym filmem, dochodzę do wniosku że nie dałbym więcej niż 6. A dorabianie do tego dodatkowej filozofii jest moim zdaniem śmieszne.
Sam dałeś sobie odpowiedź. Trzeba więc oceniać po pewnym czasie, albo potem korygować. Mi się nie raz zdarzyło skorygować ocenę, bo mnie ktoś przekonał, albo opadły mi emocje. Problem jest chyba w tym, że większość młodych się w takiej sytuacji zacietrzewi i będzie broniło swojej oceny jak Don Kichot. Rankingi czemuś służą.