PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31670}

Tam, gdzie rosną poziomki

Smultronstället
7,9 31 992
oceny
7,9 10 1 31992
8,4 32
oceny krytyków
Tam, gdzie rosną poziomki
powrót do forum filmu Tam, gdzie rosną poziomki

Rozumiem, czemu ten film mógł zachwycać prawie 60 lat temu, kiedy się pojawił. I pewnie gdybym się urodził te 50-60 lat wcześniej, też bardzo by mi się podobał. Nakręcony był fajnie (poza scenami retrospekcji do czasów dziecińśtwa, które mnie osobiście okropnie mierziły - szczególnie ta pierwsza o poziomkach...), gra głównych aktorów (profesor, Marianna, Ewald i Agda) bardzo dobra, gra nastolatków z kolei sztuczna i przesadzona... Liczyłem na kino naprawdę ambitne, film, który mnie poruszy, tymczasem tutaj wszystko mieliśmy podane na tacy: gdyby trzeba było scharakteryzować głównego bohatera, tak jak to się robiło w szkole, to właściwie starczyłoby spisać przymiotniki z dialogów, które pojawiają się kilkakrotnie. Do tego całe przesłanie jest gorzkie i smutne, wydaje mi się odpowiednie dla ludzi sztywnych i snobów (w sensie, że tylko oni zobaczą tam swoje życie i problemy) - bohater okazuje się paskudnym egoistą i mizantropem, ukrywającym się pod płaszczykiem staruszka z dystansem do siebie (będącym bardziej efektem demencji). Jego ego jest łechtane przez podziw, jakim darzą go kompletnie nieznajomi ludzie, dzięki czemu jest w stanie usprawiedliwić przed samym sobą to, że jest nieprzystosowanym społecznie człowiekiem, który przegrał swoje życie, pomimo osiągnięć.

Do tego nienaturalne wydają mi się relacje pomiędzy bohaterami (oprócz relacji profesora z jego gosposią, które zostały przedstawione bardzo trafnie - za ten wątek film u mnie plusuje). Bardzo spodobała mi się absurdalna scena, gdzie dwóch kolegów kłóciło się o standardowe "czy istnieje bóg?" do tego stopnia, że doszło pomiędzy nimi do bójki - tę jedną scenę mogę naprawdę określić aktualną, szczególnie w dobie jałowych dyskusji na takie tematy, których w Internecie pełno, na każdym forum. Sąd nad profesorem, którego doświadcza podczas snu, wizje zdarzeń z jego przeszłości (i znowu to nachalne i bezpośrednie tłuczenie widzowi charakterystyki bohatera) i późniejsza przemiana - bardziej przypominały Scrooge'a niż Fausta...

Nie mam zamiaru studiować historii kinematografii, żeby próbować osądzić, czy ten film był w swoich czasach wybitny i przełomowy - ale moim zdaniem dziś ewidentnie taki już nie jest. Mógłby być niezłym przedstawieniem teatralnym, albo książką przypowieścią. Jednak uznawanie go w dzisiejszych czasach za jedno z najwybitniejszych osiągnięć kina to jak dla mnie mocna przesada.

ocenił(a) film na 6
Ledsbourne

I takie wpisy chętnie i miło się czyta. Konkretnie napisane, co dlaczego i jak. Uargumentowane w odpowiedni sposób.

Jednakże dodam coś od siebie. Przyjęło się tak, że klasyki nie wolno krytykować. Jest ona klasyką i tak zostanie do końca... Biorąc pod uwagę ten fakt, niektóre filmy właśnie te z lat 40, 50 czy nawet 60 stały się fundamentem dla kolejnych reżyserów, którzy tworzyli swoje dzieła na podstawie właśnie takich filmów, jak ten. To właśnie na dziełach Bergmana czerpią inspirację (piszę z pamięci) chociażby Aranofsky. Dzisiejsze ambitne kino wyrasta właśnie na tych pierwszych filmach, które wtedy zaowocowały wiele dla kina, a dzisiaj niestety... dla nas młodych widzów, (niekoniecznie jeszcze znających się do końca na kinie) mogą po prostu zawodzić. Jednak jest w nich wielka moc, która wniosła wiele do kinematografii, Musimy to poczuć.

P.S Forma może wydawać się dzisiaj uboga, jednak "wczoraj" była naprawdę prekursorem. A sama treść... jest bardzo mocno uargumentowana w filmie, dlaczego uznany jest za jeden z ważniejszych filmów w kinie.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
RAC_79

Jasne, wiadomo, że starsze filmy stanowią fundamenty pod nowsze produkcje, to przecież naturalna kolej rzeczy - ale gdybym miał oceniać film przez pryzmat jego wkładu w kinematografię, to musiałbym dawać "dyszki" np. prawie wszystkim filmom niemym, które są zwykle dla mnie raczej ciężko zjadliwe. Nie wiem, czy Aronofskiego można nazwać takim naprawdę ambitnym kinem, chociaż może w "Requiem dla snu", za którym nie przepadam osobiście, jest coś z Bergmana - wszystko pokazane bardzo łopatologicznie i podane na tacy. Na razie więcej filmów Szweda nie oglądałem, chociaż zamierzam jeszcze kilka razy spróbować.

Żeby nie było, to oczywiście uważam, że jest od groma starszych filmów, które dzisiaj ogląda się świetnie i biją na łeb obecne produkcje, do tego w ogóle nie "trącą myszką", w ogóle nie czuć w nich tego archaicznego sposobu narracji czy sceniczności. Choćby "Kotka na gorącym blaszanym dachu", która co prawda była ekranizacją sztuki teatralnej, ale oglądając ją w ogóle nie miałem wrażenia, że to film sprzed prawie 60 lat.

W ogóle to wydaje mi się, że dawniej wszystkie produkcje były bardziej "ambitne" niż dzisiaj, nawet te mainstreamowe blockbustery. Nawet "Rashomon" w zamierzeniu kręcony był jako kino czysto rozrywkowe. Bergman jak na razie zniechęcił mnie taką pretensjonalnością i brakiem dystansu - to mi przeszkadza również u niektórych bardziej współczesnych reżyserów filmów uważanych za wymagające i ambitne.

ocenił(a) film na 6
Ledsbourne

Tak tylko pokrótce odniosę się do komentarza, bo większości się zgadzamy.

"Requiem dla snu", za którym nie przepadam osobiście, jest coś z Bergmana - wszystko pokazane bardzo łopatologicznie i podane na tacy."

Nic bardziej mylnego. Filmy Bergmana są bardzo złożone, stworzone do interpretacji. Wymagają od widza znajomości kina chociażby skandynawskiego.Szerszego spojrzenia na sprawę, oczytania widza. Bez tego filmów które nie rozumiemy, nie będą nam się podobać. Spójrz Siódma pieczęć czy Persona. Zupełnie przeciwieństwa od "Tam gdzie rosną poziomki". Musisz koniecznie kiedyś obejrzeć te tytuły.

"Nawet "Rashomon" w zamierzeniu kręcony był jako kino czysto rozrywkowe"

Możliwe, ale w tym wypadku znów wracamy do punktu wyjścia. To kolejny tytuł przez który właśnie powstało kino na które patrzymy z wielu perspektyw. Tak się przyjęło, że to co było pierwsze było najlepsze. Reszta to kopia kolejnych reżyserów, którzy czerpią swoje inspiracje od wspominanego Bergmana czy np. Kurosawy.


Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones