Można tutaj spojrzeć na bohaterów LVP w zupełnie innych sytuacjach i interpretacjach aktorskich. Jak dla mnie - bomba. Dla reszty pewnie średni.
"bohaterów LVP w zupełnie innych sytuacjach i interpretacjach aktorskich"
Zacznijmy od tego że te filmy to nie Las Vegas Parano!!
Film z Depp'em to jest Las Vegas Parano a "Tam gdzie wędrują bizony" to coś zupełnie innego.Dwie rzeczy które łączą oba filmy to to iż są na podstawie dzieł Huntera S. Thompsona a drugie to to iż główny bohater to właśnie Thompson o tyle że w LSP przedstawiony pod pseudonimem artystycznym że tak powiem.
Faktem jest że filmy można porównać pod względem gry aktorskiej(w mojej ocenie wygrywa tą rywalizacje Depp-ciekawiej bardziej zrycie itd zagrana rola).
Proponuje zapoznać się z biografią Thompsona-na prawdę warta uwagi:)
No nie, "Las Vegas Parano" jest jedno, to fakt. Ale jako że Raoul Duke = Hunter S. Thompson, można pokusić się o porównanie, tym bardziej, że obydwaj aktorzy, z tego, co czytałem, mieli bezpośredni kontakt z samym Thompsonem i na tej podstawie stworzyli swoje późniejsze kreacje.
Trochę inna sprawa ma się z Dr. Gonzo i Karlem Lazlo, bo różne teorie krążą o Oscarze Zecie-Lacoście, prawniku Thompsona. Gdzieś nawet czytałem, że nie istniał. Tutaj może trudniej o porównanie, ale obydwa duety już można jakoś ze sobą zestawić, tj. Thompson i jego prawnik.
Dla mnie, jako fana LVP było to ciekawe móc spojrzeć na obydwa filmy przez swój pryzmat.
Dla mnie również ciekawe było oglądanie dwóch interpretacji Thompsona.Czego
by nie mówić obaj zagrali dobrze z czym w mojej opinii lepiej jednak spisał
się Depp-ogólnie to LVP było pod względem nakręcenia i całej fabuły lepsze.A jakie jest twoje zdanie??
Nie potrafię wybrać. Z jednej strony szalona kreacja aktorska Deppa, z drugiej trochę zdystansowany Murray. Obydwie lubię tak samo. Znajomy powiedział kiedyś, że Murrayowi brakło pewnej elastyczności, że Depp bardziej wszedł w rolę, podczas gdy Murray jest bardziej "na podstawie". Myślę, że to jest właśnie ta różnica. Ale obydwaj są nieźli.
OCzywiście, że O. Zeta- Lacosta to prawdziwa postać. Thompson został wysłany przez pismoRolling Stone, żeby opisać Mint-400, pojechał tam właśnie z LAcostą= Dr. Gonzo= Karlem Lazlo, zarówno postać Gonza, Lazlo zostąły świetne zagrane jak i Duke'a i Thompson'a. Murray i Depp byli przyjaciółmi Thopmsona. Oba filmy są wg. mnie wybitne.
Przepraszam, że pisze z będami i tak chaotycznie, ale cóż...
Tak, wiem, nawet widziałem ich zdjęcie. Ale podobno ten książkowy prawnik to nie zawsze i nie do końca jest Zeta-Lacosta. Nie mam pod ręką żadnego linka w tej chwili, więc się nie będę kłócił, tylko mówię, że różne opinie krążyły swego czasu.
Natomiast podejrzewam, że filmowy prawnik - w przeciwieństwie do Thompsona - nie był wzorowany na kimś z natury. I to chyba jest najistotniejsze. Kwestie istniał/nie istniał itd. dodają smaczków, jak w przypadku Chucka Barrisa w "Niebezpiecznym umyśle".