Powiem prosto z mostu, bo na uprzejmości nie starcza mi odwagi: straszna szmira, strata
czasu i pieniędzy. Schematyczna komedia dla styranych życiem szwaczek z pierwszego
rzędu kościoła ojca Rydzyka. Brawa natomiast dla marketingowców którzy nakłonili (i
zapłacili) krytyków, żeby film opisywać w samych superlatywach. Kto pójdzie na film do kina,
robi to na własną odpowiedzialność!
"Powiem prosto z mostu, bo na uprzejmości nie starcza mi odwagi" - raczej inteligencji...
Widzisz, MIKE11, po prostu nie załapałeś się na ten rodzaj filmowej narracji, jaka zaproponował Stephen Frears. Reżyser niewątpliwie wybitny ("Królowa", "Niebezpieczne związki"). Na pewno nie tworzy on filmów dla wspomnianej przez Ciebie moherowej niszy genetycznej. Ale ty najwidoczniej chciałbyś, aby Twój własy głos był głosem prawdy, przynajmniej o tym filmie. Cóż można na to odpowiedzieć? Chyba tylko: nie idź tą drogą, MIKE'u 11, że strawestuję klasyka.