Naiwnie liczyłam na jakieś nietypowe zakończenie, jednakże film przewidywalny aż do bólu. Postać Tarzana bardzo papierowa, miałam wrażenie, że na nic nie ma ochoty i robi to wszystko trochę z łaski. Jane próbowano wykreować na wielce niezależną, ale i tak skończyła jako panna w opałach. Nie wspominam już o ich relacji, która jak dla mnie wyglądała potwornie sztucznie.
Doceniam jednakże zmianę klimatu i przesunięcie się do przeszłości. Poza tym Walz jako jedyna postać mi się spodobała, chyba przez swoją wyrazistość, której tu brakowało. Oczywiście nie mogę pominąć pięknych widoków, które zapierały dech w piersiach. Film bardzo ładnie nakręcony, jakkolwiek brakowało mi w nim polotu i takiej iskry, która by mnie choć trochę do niego zbliżyła. Wyszłam z kina trochę rozczarowana.