Z niechęcią zabrałem się do tego filmu.
Po pierwsze: Opinie były fatalne.
Po drugie: Mam niechęć do Meg Ryan.
Po trzecie: Słyszałem o przesadnej erotyce pokazanej w tym filmie.
I oto otrzymałem kolejny film, który jest przez wszystkich krytykowany, ale nie do końca słusznie. Dobrze, że zdecydowałem się na seans. Owszem, jest tu pełno wulgarnej erotyki i wydaje mi się, że jest to zbędne, ale obraz ogląda się całkiem dobrze. Bardzo dobre zdjęcia, ciekawy klimat. Nawet aktorstwo, choc przciętne - nie przeszkadza. Troszkę po tym filmie nawet polubiłem Meg - a to nie lada wyczyn w moim wypadku ;)
Ogólnie rzecz biorąc jest to film dość naiwny i przeciętny, ale jest tak zgrabnie skrojony, ze mnie miło się go oglądało. Rozwiązanie zagadki jakieś neispecjalnie zaskakujące. Oceniam jednak ten film jako dość dobrą produkcję, która jednak jest niedoceniana. Takie "Mindhunters" (no może kiepskie porónanie) niektórzy wychwalają pod niebiosa, a ten film ma słabe zainteresowanie. Otóż to kryminał-przecietniak, jednak różniący się kilmatem, zdjęciami i dobrą obsadą (Ryan, Ruffalo, Jason Leigh, Bacon). Jeden z lepszych filmów Jane Campion, choć oczywiście "Fortepianowi" do pięt nie dorasta.
Odnośnie scenariusza - trochę dziwię się, że ludzie traktują ten film jako zwykły kryminał. W moim odczuciu wątek kryminalny (który nie jest zbyt zawiły) stanowi jedynie dopełnienie stworzenia naturalistycznego (i realistycznego) obrazu ludzkiej degeneracji. Właśnie z tego względu potrzebna tu była wulgarność, która Ci tak przeszkadza. A po obejrzeniu można sobie pogłówkować skąd ta degeneracja i przez to stać się troszkę mądrzejszym:) Ogólnie, z własnych obserwacji wnoszę, że film podoba się bardziej doświadczonym życiowo osobom. I wcale nie trzeba być specjalnie kobietą, ani - co więcej - feministką, żeby go całościowo zrozumieć:) Brawa ode mnie dla Pani Campion.