do szanownych warszawiaków: czy Wy rzeczywiście do Gdańska wolicie latać z Okęcia zamiast wybrać inny środek transportu? Czy odległości wewnętrzne w granicach Polski uzasadniają latanie wraz z odpowiednio wcześniejszym przybyciem na lotnisko, odprawą bagażową, kontrolą bezpieczeństwa etc.? Czy scenarzysta aby lekko nie przesadził?
Pytanie do gdańszczan oraz do bywalców ekskluzywnych hoteli w Trójmieście: czy rzeczywiście personel hotelowy w tak wielkim procencie składa się obecnie z osób o różnych kolorach skóry i o egzotycznej urodzie (ale poprawnie mówiących po polsku)?
Wiem oczywiście, że od co najmniej dekady w hotelowych recepcjach oraz w funkcji pokojówek zatrudniane były liczne panie Ukrainki. Wiem też, że od pewnego czasu migranci z krain bardzo odległych poszukują nad Wisłą miejsce lepszego życia. Oto raz w Katowicach w kościele Mariackim uczestniczyłem w cotygodniowej mszy świętej odprawianej w języku angielskim i świątynia była wypełniona Filipinkami (plus niewielka domieszka Afrykanów, głównie Nigeryjczyków, jakichś innych skośnookich a także śniadolicych Hindusów z południa Indii); jak się później dowiedziałem większość z nich pracuje w wielkich hurtowniach należących do światowego koncernu logistycznego.
Ale nie wiedziałem, że przy bezpośredniej obsłudze gości hotelowych już dziś zatrudnia się tak liczną ekipę z Afryki i Azji i że przybysze tak dobrze opanowali język polski. Czy ktoś to potwierdzi? A może po prostu twórcy filmu lekko "upiększyli" rzeczywistość?