Pierwsza część mi się podobała i miałem nadzieję, że druga będzie do niej zbliżona... no cóż... jest więcej wulgarnych i obleśnych żartów, ale moim zdaniem tym razem zupełnie one nie wypaliły. Rzadko rzucam 1, ale tym razem nie było chyba nic co by na mojej twarzy wywołało uśmiech. No może tylko krótka scena z Neesonem, ale to za mało, abym podniósł ocenę chociaż o oczko. Bohaterowie zachowują się jak skończone palanty, przez co nie poczułem do nich ani grama sympatii. I niby w pierwszej części też święci nie byli, ale według mnie tam wypadali znacznie lepiej i dało się ich lubić. Tu scenarzyści ciskali wszystkim czym się da, licząc na to, że kontrowersje i nawiązania do innych filmów (znacznie fajniejszych od tego) rozśmieszą widza. Na mnie to nie podziałało. A za wykorzystanie muzyki i tekstu z Parku Jurajskiego przy plantacji marychy (nie wiem jaki to w ogóle miało sens, pewnie wrzucono pierwsze co przyszło scenarzystom do głowy) twórcy Teda powinni się smażyć w piekle. Żeby tak zbezcześcić Park Jurajski, eh. Tak samo nie wychodzi wplatanie poważnej tematyki odnośnie człowieczeństwa. Niby przemowy o tym co nas czyni ludźmi są mądre, ale po kiepskim humorze wydają się być nie na miejscu. Jeśli chodzi o ciekawe morały w kontrowersyjnych i zabawnych produkcjach, to sztuki tej scenarzyści Teda powinni uczyć się od twórców South Parku. Według mnie przygody żywego miśka powinny były zakończyć się na dobrej, pierwszej części. Po tej pozostał mi jedynie niesmak.