Miałem ochotę wyjść w połowie seansu. Nie wiem, dla kogo jest ten rodzaj humoru. Dla dzieci zbyt wulgarny, dla dorosłych zbyt żenujący, więc dla kogo? Nie polecam. Wystawiłem ocenę "2", bo dwa razy się zaśmiałem.
Chociaż zupełnie nie moje klimaty to muszę przyznać, że film ten spisał się jako odmóżdżacz naprawdę super! Co kto woli.
a oglądałeś pierwszą część?
a kojarzysz inne filmy tego reżysera / scenarzysty?
a podobają ci się one?
nie ? to po kiego za teda 2 się zabierasz?
co za idiota idzie do kina na film nie wiedząc o czym on jest? trailera czy reklamówki chociaż widziałeś?
Największa. Bzdura. Tygodnia.
Jeśli komuś prawdziwie podobają się inne filmy McFarlane'a, to z Ted-ów wychodzi zażenowany. Obie części takiemu choćby Family Guy mogą co najwyżej czyścić kibel. Żeby nie było że się czepiam bezpodstawnie, to tłumaczę: tym, co wybija Seth'a spośród wielu innych twórców jest jego zdolność do pisania historii niekonwencjonalnych, wręcz idących pod prąd jeśli chodzi o konwencje właśnie. Natomiast Ted 1 i 2 to do zrzygania wtórne komedie romantyczne, czyli przedstawicielki najbardziej leniwego nurtu komedii. To coś jakby Picasso namalował jelenia na rykowisku. Obie części to śmiecie, wyzute z oryginalności popłuczyny po innych dziełach McFarlane'a.
Unikam zazwyczaj wycieczek osobistych, ale w tym przypadku... Te filmy mogą spodobać się komuś w terminalnym stadium raka mózgu. Jeżeli ktoś uważa się za fana Setha i jednocześnie uważa że którakolwiek z części Teda zasługuje na wspomnienie w jego filmografii, to powinien się zabić. Otworzyć okno i wyskoczyć, pociągnąć za spust, wykopsnąć taboret spod szubienicy. Zwyczajnie, powinien się zabić ze wstydu.
Family Guy w takim razie to zwykła opowiastka o perypetiach rodziny, co w tym oryginalnego? -- tak jak porównujesz Teda do historii romantycznej, no sorry ale masło maślane w takim razie jest w obu,
dla mnie Ted to taki family guy tylko ze z aktorami a nie kreskówka, jest jakaś bazowa historia która nadaje tło wszystkim gagom, sama w sobie historia nie ma znaczenia a na koniec jest "morał" i zarówno w family guy'u jak i Tedzie masz dokładnie to samo, tylko ze Seth po prostu poprzez film zarobi więcej kasy i trafia do szerszej publiczności
Setting to nie historia. Setting Teda jest i owszem oryginalny - facet i gadający pluszak, nie wszędzie to widzę. Komedię romantyczną też dałoby się zrobić niekonwencjonalnie. Ot wystarczyłoby żeby Wahlberg i Ted byli homoseksualistami i romans rozgrywał się miedzy nimi. To byłby typowy macfarleneowski porypany rozwój sytuacji, mogący posłużyć za podstawę do niezliczonej ilości gagów. Ale nie, bo przecież zwykły Janusz nie pójdzie do kina na film o kolesiu który grzmoci misia w pupala.
Film tylko dla miłośników pierwszej części
Jeśli komuś się jedynka nie podobała niech sie za teda 2 nie zabiera
nawet niech sobie trailer daruje
Ted 1 mi się podobał. Uśmiałem się na wielu scenach i całościowo bardzo pozytywny film. TED 2 dociągnąłem do połowy, bo ani razu się nie zaśmiałem a wiele scen było żenujących
Przede wszystkim jest to film dla tych, co rozumieją amerykańską pop-kulturę i oczywiście znają język angielski, bo wiele gagów jest po prostu nieprzetłumaczalnych.
Film adresowany tylko dla pół-mózgów i ludzi mieszkających na co dzień w USA. Europejczyków ten humor nie dotyczy, bo połowa gagów jest dla Europy po prostu nie znana i nikt nie wie, co w danym tekście było śmiesznego.