Debiut reżyserski Roberta "Freddy'ego" Englunda wypadł przeciętnie. Film ma co prawda to, co w horrorze powinno być musowo, czyli dobry, mroczny klimat, ale niestety niewiele ponadto. Historia w sumie od początku zapowiada się bardzo ciekawie, a B-klasowy klimat może się podobać. Dużo jest tu obskurnych, brudnych lokacji i... skinów (więc wszystko jest tu na swoim miejscu). Bohaterzy wyglądają trochę podejrzanie, a jeden z nich to totalny dziwak, dlatego trudno przewidzieć co się za chwilę zacznie dziać. Ale jest tak do momentu, kiedy ten dziwak dostaje "piekielne moce" i wtedy wszystko zaczyna już podążać według schematu... aż do dziwacznego, niesmacznie zagranego zakończenia. Dlatego nie pozostaje mi nic innego jak przyznanie temu filmowi piątki. No i ten wkurzający wygląd bad guya... Moja ocena: 5/10.