Z tego co widzę, opinie dotyczące "Telefonu do piekła" są raczej... mało entuzjastyczne. :)) Ja mam inne zdanie na jego temat. Wydaje mi się, że ten film ma kilka cech, które stawiają go na wysokim poziomie nie tylko w swoim gatunku (SPOJLER!: tzn. jako horror o wilkołakach), ale w kinie lat 80. w ogóle! Przede wszystkim: uważam, że film ten jest znakomicie zagrany. Role Hoaxa, jego ciotki, dziewczyny Spike'a - Suzie i wielu innych są na naprawdę wysokim poziomie. Niestety, główny bohater trochę nijaki, ale da się go przeżyć :) Muzyka dość nierówna: czasami bardzo klimatyczna, czasami raczej tania i nieciekawa. Pragnę jednak zwrócić uwagę inną dużą zaletę - wyjątkową charakteryzację Hoaxa. Englund nie zarzucił nas w "Telefonie..." tandetnymi efektami specjalnymi typowymi dla kina tego okresu, jakimiś światłami, błyskami itp., a postawił na realizm: nikt nie może zaprzeczyć, że Hoax-wilkołak jest bardziej przekonujący od fruwających dzieci w "Koszmarze z ulicy wiązów 3..." (filmu skądinąd także związanego z Robertem Englundem). Poza tym wydaje mi się, że warto zwrócić uwagę na przyjemne dla oka zdjęcia, grę świateł... Z całą pewnością każdy entuzjasta horroru znajdzie tu dla siebie jakieś smaczki!! ;D Ode mnie, póki co, mocne 7.