Ocena filmu na portalu jest dość wysoka. Zastanawiam się tylko, dlaczego:) Ponieważ "Tera Jadoo Chal Gayaa" to kolejny film z serii "filmów o jednym i tym samym"... Cóż, twórcy z pewnością mieli dobre intencje i tego im zarzucić nie mogę. Ale coś nie wyszło na etapie produkcji. Po pierwsze, zapowiadająca się na romantyczną historia w przypadku wielu fabularnych rozwiązań trąca kiczem. Po drugie, nie wnosi do kinematografii nic nowego. Po trzecie, mimo wyraźnej troski o jakość teledysków (wiele zdjęć kręconych w Paryżu), piosenki były bardzo kiepskie, niewpadające w ucho i bez ciekawych tekstów, nie zachwycała również choreografia. I wreszcie po czwarte - historia nie chwyta za serce. Nie ma w niej tego czegoś, co kazałoby o niej myśleć przez te parę następnych dni po seansie (a wiele filmów Bollywood potrafi mi tak zawrócić w głowie:)). Do aktorstwa ciężko się przyczepić, bo właściwie każdy odegrał swoją rolę jak należy - ale z drugiej strony, nikt nie miał okazji się wykazać. Nie mogę się jednak pozbyć wrażenia, że mimo całego kiczu i prostoty tej historii, miała ona szansę stać się naprawdę fajnym romansidłem i trochę szkoda, że taką okazję zmarnowano. To film chyba tylko dla fanek Abishekha;) A ponieważ ja go tylko bardzo lubię, a nie szaleję za nim, całościowo uważam ten film za mocno średni. I szczególnie go nie polecam;)
Ocena jest zawyżona, ponieważ tylko kilka osób obejrzało.
Przez cały film wiało nudą, historia nie wciąga zupełnie, piosenki kiepskie (z wyjątkiem jednej), aktorstwo głównego duetu słabe, jedynym pozytywem tej produkcji jest czarujący Sanjay Suri w drugoplanowej roli, dla którego obejrzałam ten film.