Na minus:
1. Totalnie naciagana fabula, bazujaca na nostalgii fanow i powielaniu schematow a wrecz kopiowaniu scen/tekstow.
2. Brak postaci.
Juz tlumacze. Postacie oczywiscie sa, jednak sa tak bezbarwne, ze az zyczylem im smierci. Jak moge sie przejmowac akcja na ekranie, jesli postacie sa mi obojetne? To tyczy sie zarowno Sary, Kyle'a, jak i samego Terminatora (T-800) - nawet jego udalo sie tworcom skopac. Nie ma juz ulamka tej prezencji czy charyzmy co kiedys. Im mniej Terminator mowi tym lepiej, a tu pelni role nianki rzucajacej od czasu do czasu zenujacym, niesmiesznym tekstem.
3. Brak przeciwnikow.
Podobnie jak z postaciami. Przeciwnikow bylo az trzech. Tworcy postawli na ilosc. Kiedy widze pierwszego Terminatora czy T-1000 czuje zagrozenie, wiem, ze to nie sa jakies pluszowe misie. Maja prezencje, sa niebezpieczni, prawdziwi zloczyncy. Tutaj jest trzech ziomkow, z ktorych zaden nie robi wrazenia (dwoch pada bardzo szybko, trzeci, choc twardszy, tez nie przekonuje - ma sile, ale nie ma charyzmy)
4. Muzyka.
Niezauwazalna. Z litosci nie porownam do jedynki i dwojki, z ktorych soundtracki mozna sluchac z przyjemnoscia w oderwaniu od obrazu.
5. Rezyser.
Wyrobnik bez polotu, bez wizji. Pewnie obejrzal Terminatora pierwszy raz tuz przed tym jak zabral sie za Genisys. Nie umie opowiadac obrazem, nie umie kierowac aktorami.
6. Brak dobrych scen akcji.
W pierwszej, czy (szczegolnie) drugiej czesci wbijajacych w fotel scen akcji jest bez liku, praktycznie co 10 minut jest scena, ktora mozna nazwac ikoniczna. Tutaj cos sie dzieje na ekranie, ale kompletnie nie robi to wrazenia, sa jakies tanie efekty specjalne, akcja idzie do przodu a ja patrze beznamietnie - nie jestem w filmie, tylko obok. Nieudolnie wykonane sceny akcji to gwozdz do trumny, wszak to film akcji.

Na plus:
1. Nowy film z Arnoldem.

To by bylo tyle, znalazlbym wiecej, ale na razie tylko to mi przychodzi do glowy.