Jaki sam film ostatecznie będzie, nie wiadomo, ale nie zmienia to faktu, że jeszcze żadna kontynuacja kultowej marki nie zapowiadała się aż tak źle. Od czego tu zacząć? Sam pomysł jest szyty grubymi nićmi- ni to sequel, ni to remake, ale w zwiastunach skopiowano chyba każdą kultową scenę z dwóch pierwszych części. Rozumiem, hołd dla marki, odwołanie się do nostalgii fanów, ale to nie powinna to być podstawa całego filmu. Hołd, to nie tylko kopiowanie scen i wątków. Dużo lepszym hołdem, były by praktyczne efekty specjalne >:(. Jak chcę sobie powspominać, to wole ponownie puścić filmy Camerona, a nie oglądać jakąś współczesną podróbkę z pomarszczonym Schwarzeneggerem.
Teraz ktoś może palnąć to wtórne pytanie "Nie chcesz, to nie oglądaj". Ale ja chcę oglądać nowego Terminatora, tylko żałuję w jakim kierunku idzie ten film.
Cała warstwa wizualna zwiastunów i plakatów wygląda bardzo, bardzo kiczowato. Nie wierzę, żeby efekty specjalne w filmie za 170 mln $ wyglądały, aż tak źle. Wątpię, aby budżet poszedł na kampanię reklamową (patrząc na jakość), albo na garze, ponieważ obsada jest mało ambitna (gra co prawda J.K. Simmons pewnie znowu zagra trzecioplanową postać). Pamiętacie może te zdjęcia?
http://www.filmweb.pl/news/FOTO%3A+Kolejna+gar%C5%9B%C4%87+zdj%C4%99%C4%87+z+%22 Terminatora%3A+Genisys%22-108075
Albo niedawno pokazane plakaty?
http://www.filmweb.pl/news/FOTO%3A+Uzbrojeni+i+niebezpieczni+bohaterowie+nowego+ %22Terminatora%22-111347
Jakość specjalnie się nie poprawiła. Nie rozumiem, jakie poczucie estetyki mają twórcy tego projektu.
Schwarzenegger dumnie pochwalił się, że będzie to początek trylogii i wystąpi we wszystkich częściach. Teraz aktor ma 67 lat, a ile będzie miał w czasie kręcenia "ostatniej części"? 75, a może 80? Ja wiem, że aktor jak na swój wiek wygląda nieźle, ale on i tak jest już starcem. Czy dla Was stary Arnold grający T-800 jest równie przekonujący co w latach 80/90? Wytłumaczono, że tkanka T-800 jest organiczna, w takim razie wyjaśnijcie mi proszę (szczerze, bo mnie to ciekawi), jak wyglądałby T-800 po 80, 100, 200 latach?
Jak na razie, Terminator: Genesis wygląda jak taki typowy, wymuszony niskobudżetowy sequel tworzony wyłącznie z myślą o rynku DVD. Taki za 10-15 mln. To by mnie nie zdziwiła jakość, ale na miłość boską- 170 mln!? Może w rzeczywistości twórcy trollują i tak naprawdę film będzie miał świetną, oryginalną, fabułę i wspaniałe efekty specjalne, tylko to ukrywają pod tymi fałszywymi plakatami i zwiastunami, aby zaskoczyć fanów. Prawda? Powiedzcie, że prawda :(
Gdzieś spotkałem się z trafną opinią, że zwiastuny tego filmu wyglądają jak suche skecze SNL, brakuje tylko śmiechu w tle.
Jak jeszcze nigdy, życzę temu filmowi spektakularnej porażki. Niech zatonie w Box Office, a opinie krytyków i widzów go rozszarpią. I nie, nie jest to podyktowane złą wolą, czy hejterstwem. Uwielbiam pierwsze dwa Terminatory i chciałbym aby sequele reprezentowały równie wysoki poziom. Ale chyba żeby się tak stało, najpierw ta seria musi przypieprzyć kompletnie o dno i umrzeć na jakiś czas- coś jak "Batman i Robin". Może wtedy, za jakieś 10-15 lat, wreszcie ktoś ogarnięty wskrzesi tę serię.
Nie wiem, czy można wyciągnąć z marki cokolwiek nowego. Genesis powtarza wady trzeciej części- znowu odgrzewany kotlet i idiotyczny pomysł na fabułę. Pamiętam jak ludzi krytykowali wiek Schwarzeneggera w tamtej części, a co dopiero tutaj ^ ^. Teraz za bardzo starają się dostosować markę do innych blockbusterów - dużo kiczowatego CGI, groteskowej akcji i debilizmów. Pierwsze Terminatory to przede wszystkim oldschoolowe i dosyć skromne (bardziej jedynka) kino akcji: dwóch gości z przyszłości - jeden chce kogoś zabić, a drugi go próbuje powstrzymać. Filmy Camerona skupiały się na pościgu i rywalizacji między dwójką twardzieli z przyszłości. Wszystko bazowało na prostym, ale ciekawym koncepcie łączącym postapo, cyberpunk, podróże w czasie i klasyczne kino akcji.
Na pewno można, tylko potrzeba kogoś z głową. Tak jak napisałeś, TG to jest tylko zlepka najpopularniejszych aktualnie w kinie motywów, w której nie ma za grosz oryginalności.
Ale i tak niezależnie od sukcesu TG, za kilka lat prawa do marki "Terminatora" wracają nieodwracalnie do Camerona. Jestem ciekaw czy coś z tym zrobi (chociażby jako producent) czy pożegnamy się już z serią na dobre.
Z Terminatorem jest taki problem, że jej główną ikoną jest Schwarzenegger, który się starzeje. Jeżeli powstaną kolejne sequele z nim w roli głównej, to wyjdzie niezamierzona autoparodia, a jeżeli powstaną sequele bez niego, to filmy za bardzo będą odbiegały od jedynki i dwójki. Pamiętam jak fani krytykowali brak Arnolda w Termiantorze: Ocalenie i Kronikach Sary Connor. Teraz mają swojego aktora, tylko wygląda głupio w roli Terminatora.
PS Jestem pewien, że Terminator: Genesys okaże się klapą finansową, z dwóch powodów: raz - każda kolejna część zarabia coraz gorzej (dwójka: budżet 102 mln - boxoffice 519 mln , trójka: budżet 200 mln - boxoffice 433 mln, czwórka: budżet 200 - boxoffice 371 mln), dwa - współczesne filmy z Schwarzenegerrem w roli głównej kiepsko zarabiają (Likwidator: budżet 45 mln - boxoffice 48 mln, Sabotaż: budżet 35 mln - boxoffice 17 mln). Dane te wskazują na rosnący spadek zainteresowania aktorem i serią.
Schwarzenegger ikoną Terminatora? Zgadzam się jak najbardziej. Ale nie zgadzam się z tym że nie można zrobić Terminatora bez Arnolda, bo można, a nawet trzeba :P Problemem Salvation nie był brak Arnolda, a po prostu kiepski, bez jajeczny scenariusz. Bo sam kierunek jaki obrał ten film- czyli początki wojny ze Skynetem, to pomysł nie dość że świeży dla tej serii, to przecież nie aż tak bardzo odchodzący od jej motywu przewodniego. Cameron chciał właśnie zrobić film o tej wojnie, ale brak funduszy wymusił na nim zmianę konceptu- podróże w czasie. I właśnie dla mnie wymarzonym filmem z tej serii, byłoby prawdziwe zakończenie trylogii- czyli Terminator A.D. 2029, od Jamesa Camerona, ignorujący resztę sequeli.
A w miejsce Arnolda może wskoczyć bez problemowo The Rock.
Arnold mógłby zostać ale jedynie w formie CGI (ten młody, na którego czeka stary) jeśli zostawiamy to co wiemy o obecnym scenariuszu. Rzeczywiście do ochrony Sary mogli zatrudnić kogoś młodszego (co do Rock nie jestem pewna, on ma mimikę bardzo bogatą w głupie miny) nie koniecznie ogromnego (pamiętacie Roberta Patrica w 2, nie był ogromny ale jego gra w tym filmie robiła ogromne wrażenie - totalny brak emocji, czysto zadaniowe podejście). Tak naprawdę to do tej roli potrzebny by był aktor o dużym potencjale i umiejętnościach, żeby dobrze zagrać te próby "to blend in".
Ja również marzę aby ktoś odświeżył tą serię tak jak Nolan zrobił to z Batmanem. Jednocześnie nie skreślam do końca tego filmu, liczenie, że dorówna w jakikolwiek sposób 1 i 2 odrzucam z biegu ale mam nadzieję, że chociaż będzie lepszy niż 3 i 4.
P.S. Ja z tych kontynuacji wyżej oceniam 4. Salvation podobał mi się bardziej bo był całkiem nieźle zagrany (to co mogli to Worthington i Yelchin oraz nieco Bale ze scenariusza wycisnęli) natomiast film został totalnie położony jeśli chodzi o scenariusz. Gdyby nie to, to ten film miał ogromny potencjał aby stać się kultowym.
No i minął miesiąc, jak w takim razie film wypadł? Niestety raczej jak się obawiałem. Co prawda nie ma aż takiej kupy - efekty wyglądają nieco lepiej, a Arnold wypadł przekonująco (wzbudza więcej sympatii niż w trójce), ale reszta jest dokładnie taka jak przewidywałem. Fabularnie kopia 1 i 2,do tego pełna dziur i idiotyzmów, nachalne nawiązania, brak mrocznego klimatu, suspensu, dużo suchych żartów, kiczowata akcja, efekciarstwo, złagodzona przemoc i kiepski casting. Emilia Clarke wyglądem przypomina Barbie w stroju Sary Connor, Jason Clarke nijaki jako John, sztampowy i irytujący jako T-3000, a Jai Courtney nie jest ani podobny do Kylea, ani ciekawy, ani dobrze zagrany. Sztuczny, drewniany, irytujący, wyglądem przypomina terminatora (nawet większy od Arnolda). Miałem też rację co do recenzji i box officu :(