Na miesiąc przed premierą obejrzałem zwiastun, jęknąłem i pomyślałem: "ale to będzie kaszan".
A ostatecznie film okazał się bardzo dobry! Całkiem udany dobór aktorów (kapitalny Jason Clarke!), trochę karykaturujący postać przez siebie graną ale mimo to jak zwykle świetny Arnie, ciekawy acz trochę zagmatwany scenariusz, duuuużo akcji na najwyższych obrotach, a wszystko to okraszone bardzo przyjemną dla ucha muzyką ucznia Hansa Zimmera - Lorne Balfe'a. Przyjemną, bo zamiast męczących trąb, dudniącej perkusji i psychodelicznych, dołujących syntezatorów Balfe zaserwował wyjątkowo strawne epicko - heroiczne motywy, z wysuwającym się na przód, choć prostym motywem przewodnim, dającym nadzieję. Nadzieję na zwycięstwo ludzkości w wojnie z maszynami ;-)
Polecam!
PS. Początek filmu osadzony w przyszłości w której ludzie walczą z maszynami pod przywództwem Johna Connora - myślę, że Cameron jest pod wrażeniem :) To zdecydowanie największy plus filmu.