1. Chaotyczne, nieciekawe, przesadzone efekty specjalne. Sieczka, którą zaproponowano w C-5, powinna być pokazywana niegrzecznym dzieciom jako kara. Gruba przesada.
2. Chuda półterminatorzyca, której rączki ze szczątkowymi mięśniami nie uniosą nie tylko szotgana, ale nawet tasaka do posiekania w kuchni mięsa na kotlety.
3. Rev-9 wygląda jak tani, lekko upośledzony błazen z objazdowego cyrku, a nie mroczna postać mająca wzbudzać popłoch. Kasting rozstrzygnięto chyba łapówkami.
4. Nieogolony, spedalony Szwarceneger ujmujący się za prześladowanymi sierotami, robiący drinki i będący ekspertem od zasłonek. Aby nikt nie przeoczył tej transformacji, w kontraście do niego trzy twardzielki. Jedna z nich uczy się celnie strzelać po usłyszeniu słownej zachęty.
5. Nieznośna, dłużąca się scena poświęcenia półterminatorzycy:
- Wyjmij to ze mnie!
- Nie!
- Tak!
- Nie, nie mogę!
- Musisz!
- Nie!
- Tak!
- Nie potrafię!
- Pomogę ci!
- Nie!
- Tak!
No żesz coorva, trwało to chyba ze dwie minuty.
I tak dalej. Zmarnowany czas. Przyglądanie się rosnącej w doniczce rzeżusze jest ciekawsze.
Dla mnie było ok do momentu okazania się, że to sama bohaterka ma być przywódcą wszystkich ludzi. Mimo że jestem płci żeńskiej i powinnam być rzekomo za takim równouprawnieniem i innymi tego rodzaju pierdołami, to było całkowicie nierealne i śmieszne. Bohaterka kompletnie nie pasowała do przyszłej roli jaką miała odegrać. Nie mówiąc już, że w scenie 20 lat później w ogóle się nie zmieniła. Do momentu wyjawienia prawdy objawionej cały czas zastanawiałam się czy to już będzie ta scena, w której pojawi się facet, który zrobi dziecko Dani. No ale się przeliczyłam.