Miałem 8 lat jak do kin weszła pierwsza kultowa część Terminatora. Wtedy było to coś wielkiego. Teraz oglądam, w sumie nie wiem która to część jakąś naprawdę tragikomedię. Do pewnego momentu było nawet ok, ale jak Terminator powiedział, że po zabiciu Johna obudziło się w nim sumienie, znalazł sobie dupę, przewijał pieluchy swojego nowego synusia to tylko czekałem, aż powie, że został Świadkiem Jehowy i czasami puka do drzwi teksańskich mieszkańców i nawraca ich na Boga. XD. Moja ocena to tylko sentyment do serii i niezły pomysł z rev-9. I to chyba tyle. Linda już po prostu stara, Arnold też nie najmłodszy, dwie pozostałe panie...takie jakieś bezpłciowe. Film chyba tylko dla fanów.