pomimo mych sympatii do kolejnych inkarnacji cybernetycznego "króla dowcipu" bezmyślnie podnosi co najgorsze z każdej kolejnej części fascynującego oryginału: z Dnia Sądu brak filozoficznych konsekwencji determinizmu, z Buntu Maszyn bezzasadne uczłowieczanie modelu cyberdyne, z Ocalenia odejście od głównego trzonu serii, z Genisys brak rygoru w maniackim uporze mnożenia kolejnych wizji świata alternatywnego..