Kompetnie nie pojmuję negatywnych opinii. Malkontenci zawsze uważają, że "stare" to "lepsze". I to ich jedyny argument. W tym wypadku "znafcy" kolejny raz obrzydzają całkiem dobry film.
W odróżnieniu od części drugiej w tej nie ma żadnych wątków śmiesznych. Pomimo, że to film akcji to jest to bardzo ponury obraze. Kamienna twarz Bale'a idealnie tutaj pasuje (jak zwykle świetna gra aktorska w jego wykonaniu). Film jest dość mroczny i fajnie oddaje klimat post-apokalptuczneh rzeczywistości. Fabuła się powoli rozkręca, ale to nie przeszkadza. Efekty też przyzwoite. Dobry seans.
Polecam.
"I to ich jedyny argument."
Argumentów są dziesiątki ale tobie się nie chciało poczytać i je znaleźć. Nie będę cię wyręczał, a film jest gówniany. Z wielu powodów.
Jedyne co tu jest "gówniane" to Twój złośliwy post.
Czytalem te "argumenty" i są one niedorzeczne. W każdym filmie roi się od spreczności w scenariuszu. A jeden aktor (Worthington) nie może zniszczyć całość, o ile patrzy się na film trzeźwo. Ale to niemożliwe dla człowieka, który z # zakłada "starsze=lepsze".
P.S. "Conan Barbarzyńca" nowa wersja... to BYŁ film gówniany.
Żegnaj
Taa, bo co stare zaraz musi być lepsze no nie? O Conanie tu nie będę dyskutował, to dla mnie typowy guilty pleasure, obiektywnie może i słaby film, co nie przeszkadza mi czerpać przyjemności z seansu bo lubię taki klimaty a Momoa jest tak z 5x razy lepszy w swej roli niż Arnie, Przy Salvation też da się jakąś tam przyjemność czerpać choćby ze względu na fajną stronę wizualną.
Worthington nie ma nic wspólnego z tym że Salvation posysa ośle jajca. To nie jego wina że scenariusz pisano na kolanie i że go przepisywano i poprawiano jeszcze w trakcie trwania zdjęć, to już Bale się bardziej przyczynił do spieprzenia tego filmu swoimi gwiazdorskimi fochami, które były jedną z głownych przyczyn wprowadzonych zmian (drugą było wypłynięcie do neta oryginalnego zakończenia, które potem w pośpiechu wymieniano na absurdalny przeszczep serca).
Mamoa lepszy od Schwarzeneggera? Generalnie się o gustach nie powinno dyskutować... No ale proszę Cię! WTF? Momoa po prostu zagrał tragicznie... ciągle ten sam niby groźny grymas, który mogł tylko rozśmieszyć widza.
Ale dobra... kręcimy sie kółko. Salvation może i nie jest arcydziełem, ale moim zdaniem solidnym kinem akcji. Więcej mi się nie chcę o tym dyskutować.
Żegnam
"Mamoa lepszy od Schwarzeneggera?"
W roli Conana? Oczywiście. Jedynym czym Arnold przypominał tę postać były mięśnie. Już nie mówiąc o tym jak go spedalono w sequelu. Arnold w tej roli wyglądał jak kulturysta z mieczem, nie barbarzyńca, a do tego grał udebilnioną wersję Conana. Momoa go kładzie na łopatki (co nie znaczy że cały film jest lepszy jako film), a już w zestawieniu z Khalem Drogo Conan Arniego to w ogóle śmiech na sali.