wszyscy czekamy na spektakularne sceny walk pomiędzy maszynami a ludźmi i zapewne to będzie jedyną atrakcją filmu, bo niczym innym tandeciarz McG nas nie zaskoczy. Zabrakło Camerona już w trzeciej części (dobrze wiedział co robi odrzucając udział w projekcie) i z całej, rewelacyjnie stworzonej stworzonej przez niego futurystycznej wizji przyszłości ludzkości powstał zapowiadający się na kilka następnych kontynuacji sitcom o młocce blaszaków z homo sapiens...
też mam tego typu obawy, jednak trzeba poczekać jeszcze dosłownie chwileczkę, by móc ocenić realnie ocenić to "zagrożenie" nieustającej młócki. Z drugiej strony co może być filozoficznego i wyniosłego w walce człowieka z maszyną? PIF-PAF! Można wygrać, przegrać lub zremisować (ta ostatnia opcja była w Matrix i widownia była zadowolona)
Cameron stworzył swoją historię, która zakończyła się na T2. W wersji reżyserskiej mamy zakończenie gdzie widzimy Johna jako 40 latka bawiącego się z córką i słyszymy monolog Sary o tym, że nie było dnia sądu, a terminatorzy istnieją tylko w jej głowie.
Kontynuacje powstały bo można nabic dużo $$$