Nie lubię czepiać się szczegółów jak ten gość, któremu przeszkadza, że terminator nie biegł po schodach... Ale zauważyłem dość rażący błąd. Może ktoś już o tym pisał, ale nie chce mi się przeglądać 460 tematów.
Chodzi o scenę, w której T1000 bezskutecznie "prosił" Sarę, żeby zawołała Johna (pod koniec filmu, gdy przebił jej bark). Nie mam pojęcia po co to robił, bo przecież sam mógł go zawołać używając jej głosu.
Żeby użyć jej głosu musi jej dotknąć i to na celu miało wbicie się jej w bark. Przecież minutę później sam woła Johna, gdzie ty tu widzisz błąd człowieku?
Po pierwsze - dotknął ją już w windzie w szpitalu psychiatrycznym (dźgnął ją przez sufit windy). Po drugie - najpierw przebił jej bark, a później marnował czas na grożenie jej przebiciem mózgu, jeśli nie spełni jego żądania. Po trzecie - chcesz powiedzieć, że przestarzały model T-800 potrafi naśladować głos po tym jak go usłyszy, a supernowoczesny T-1000 musi kogoś dotknąć?... Musi kogoś dotknąć, żeby przybrać jego wygląd.
A może T-1000 kazał jej wezwać Johna po to by chłopak poddał się widząc matkę w niebezpieczeństwie. Stara dobra filmowa wymiana, życie chłopaka za życie matki. Po nieudanym skłonieniu matki, cyborg wybiera inny sposób dopadnięcia Connor'a.
Tak, a po zabiciu Johna zaprosiłby ją na kawę. To terminator, on się nie targuje o życie, tylko zabija...
mylisz się. Terminator miał za zadanie zniszczyć John'a Connor'a, ale jako maszyna został nauczony nie tylko anatomii człowieka, ale i psychologi ludzikei, przez co wiedział jak podejść John'a w łatwy sposób... życie matki za życie syna. To właśnie dla tego Terminator 2 jest dobry, bo nie mówi tylko o metalowych puchach lecz naprawdę o inteligentnych maszynach.
"Troszkę" bardziej logicznym działaniem byłoby zabicie matki i przybranie jej wyglądu. Poza tym, nawet jeśli chciałby zrobić wymianę to i tak sam mógł go zawołać jej głosem, więc błąd pozostaje błędem.
Macie racje to błąd, ten film jest taki gówniany, że trzeba mu wstawić 1/10. :P
Każdy film ma takie wpadki, żaden film nie jest bezbłędny, ale ten pseudo błąd, który niby jest rażący, tak na prawdę jest niczym, bo nikt nie wie co miał na myśli Cameron w tej scenie.
Ten film należy do jednego z moich ulubionych (9/10), ale to nie ma nic do rzeczy. A tłumaczenie, że nikt nie wie co miał na myśli Cameron jest trochę głupie... To po prostu jeden z wielu błędów w filmie.
T-1000 nie zawołał Johna głosem Sary, gdyz chciał najpierw żeby ona to
zrobiła, by później "skopiowac" jej wołanie Johna (głos, emocje,
przerażenie itp), przez to Sara nie chciała zawołac swojego syna ryzykując
własne życie.
Druga sprawa to to że Sara Connor nigdy nie chciała od swojego syna pomocy,
zawsze mu powtarzała że doskonale radzi sobie sama(w filmie było to
powiedziane)ona tez w tym momencie chciała by John tak myślał! On o tym
wiedział ale np. mimo wszystko postanowił odbic matkę ze szpitala.
Znów Sara wiedząc o tym że John i tak mimo wszystko będzie chciał jej pomóc
nie chciała zawołac Johna gdy T-1000 chciał ją przekłuc.
A może T-1000 miał po prostu Windowsa Vistę i przez to popełnił taki rażący błąd ?
A tak serio to niekoniecznie maszyny/terminatory musiały być bezbłędne w swojej logice. Trzeba przyznać, że nasze obecne komputery i maszyny również miewają swoje mniejsze lub większe "pomyłki". Osobiście cieszę się, że T-1000 nie dostał "Blue Screen of Death" xDD
Czyś ty oszalał? Oprogramowanie terminatorów było stworzone przez SKYNET, a nie przez człowieka. Maszyna nigdy by nie wypuściła własnych "dzieci" z vistą "na pokładzie" :D
A poza tym gdyby nawet załadowała im windowsy to były by to windowsy 2029 - AKA Windows Kill John Connor Edition w przypadku T 1000 . Bo z tego roku zostały wysłane w przeszłość.