Terminator 2: Dzień Sądu - Film bardzo dobry, ale moim zdaniem nie dorównał jedynce. Nie jest już tak mroczny, a klimat nie jest już tak niepokojący. Akcji jest bardzo dużo, przez co oczywiście nie da się nudzić. Historia opowiedziana znów jest wciągająca i zaskakująca, tym samym nie ma wtórności. Muzyka tak jak w jedynce daje radę no i bardzo dobre efekty specjalne. Ale dlaczego napisałem, że nie dorównał ? Bo jest trochę za dużo ckliwych gadek, film jest trochę ugrzeczniony i za bardzo sielankowo chwilami. Może zaniżyłem, ale 7,5/10.
Na mój gust zaniżyłeś. Jedynka fakt, była innym filmem i trafiała w zupełnie inne gusta niż dwójka. Mimo to jednak ja stawiam obie części na tym samym poziomie. Obie razem tworzą świetną historię zawierającą wiele elementu wielu gatunków filmowych, od thrillera, sci-fi, po komedię i romans. Oba zawierają zarówno akcję, dobrą fabułę (motyw z paradoksami z Johnem czy powstaniem Skynetu wręcz świetny) oraz momenty przy których można się wzruszyć.
T1 był mroczny, tu chyba nikt nie ma wątpliwości. Widz ma się obawiać technologi która kiedyś ma doprowadzić niemal do zagłady ludzkości. Końcówka z T-800/Endoszkieletem dawała dużo emocji i faktycznie można się było przestraszyć tej bezlitosnej maszyny :P
T2 bardziej oddziaływał na uczucia niż na wyobraźnię i klimat. Oglądając T2 ciężko się było nie wczuć w sytuację Johna. Pod koniec filmu gdy żegnał się z T-800 można było niemal zobaczyć człowieka-maszynę... z terminatora, T-800 stawał się przyjacielem Connora, był ludzki, zupełnie niepodobny do mordercy z jedynki. Film pokazywał, że technologia sama w sobie nie jest zła... tylko musimy mądrze z niej korzystać. Biorąc to wszystko pod uwagę oraz fakt, że film był zupełnie inny niż część poprzednie i jednocześnie był bardzo dobry (co chyba nigdy nie miało miejsca w historii kina) stwierdzam, że T2 zasługuje by stać na równi z T1, bo mimo tego iż był inny to w swoim wykonaniu i przesłaniu równie dobry. Dwa najlepsze filmy Camerona.