Terminator 2: Dzień sądu

Terminator 2: Judgment Day
1991
7,6 278 tys. ocen
7,6 10 1 277831
8,4 49 krytyków
Terminator 2: Dzień sądu
powrót do forum filmu Terminator 2: Dzień sądu

Ha! Dzięki pomyślunkowi panów z TVP, wreszcie miałem możność obejrzenia osławionej drugiej części Terminatora. Mając już za sobą jedynkę i trójkę, brakowało mi tylko tej części, aby cała historia była w moich oczach kompletna.

Zazwyczaj czekam z werdyktem do końca mojej wypowiedzi, ale tym razem powiem już na wstępie, że Dzień Sądu nie zrobił na mnie aż tak wielkiego wrażenia, jak jedynka. Ale może po kolei.
Klasyczny, lecz wciąż mający dużą siłę przebicia motyw z nawróceniem wyszedł tutaj Cameronowi bardzo dobrze, i nie sposób nie żałować losu Terminatora pod koniec filmu. Jednak nie uważam, aby Arnie sprawił się gorzej po drugiej stronie barykady w pierwszym filmie. Nie do końca podoba mi się natomiast dobór ludzkich postaci. Sara Connor powróciła, co prawda, w wielkim stylu, ale John w swoim nieletnim wcieleniu często mnie irytował.

Generalnie rzecz biorąc, to, co widoczne było w Terminatorze 2 najbardziej, to powtarzalność motywów. I to niestety największa wada tej produkcji (fart, że i tak drobna). Obydwa filmy zaczynały się wejściem dwóch wysłanników z przyszłości i zdobyciem przez nich odzienia, potem mieliśmy wręcz sielankowe sceny z ludzkimi bohaterami, wreszcie następowało spotkanie poszukiwanego człowieka, zabójcy i obrońcy, które i tu i tu nastąpiło w podobnych okolicznościach (w jedynce dyskoteka pełna ludzi, w dwójce salon gier pełen ludzi), potem szaleńczy pościg, kłopoty ze sceptycznymi postronnymi, zamykającymi bohaterów jako czubów (i ucieczka od owych sceptyków - w jedynce Reese wymykający się policji, w dwójce Sara wymykająca się sanitariuszom z wariatkowa), ukrywanie się przed elektronicznym zabójcą z jednoczesnym przygotowywaniem się do walki... nawet motyw z cysterną i ostateczną bitwą w jakiejś przetwórni łudząco przypominają to, co już widzieliśmy w jedynce. Deja vu kłania się w pas.
To jestem jednak w stanie przeboleć. Bardziej mnie martwiła zmiana konwencji. Osobiście bardziej mi pasował mroczny klimat jedynki, związany nieodłącznie z poczuciem stałego zagrożenia bohaterów. W drugiej części Terminatora te elementy przepadły bez śladu, a wszystko zostało zastąpione przez kino akcji - bardzo widowiskowe i dające mnóstwo radości przy oglądaniu, ale jednak będące czymś innym. Już muzyka, jaka przygrywała w tle, kiedy odziany w skórę Terminator opuszczał bar, zaczęła rozwiewać moje wątpliwości co do tego, z jakiego typu widowiskiem będę miał do czynienia (szczególnie, że ów utwór usłyszałem po raz pierwszy przy oglądaniu filmu Problem Child, co nasuwało mi, rzecz jasna, nachalne skojarzenia).

Niemniej, jeśli mam patrzeć jak na Terminatora 2 jak na film sam w sobie, a nie kontynuację serii, widzę tu same zalety, począwszy od widowiskowych scen akcji, poprzez fabułę, aż po niesamowite efekty specjalne. Przeżyłem nawet przy oglądaniu lekki szok, kiedy się dowiedziałem, iż scena, jaką kiedyś obejrzałem przypadkiem jako kilkuletni szczyl, w programie telewizyjnym, była wzięta właśnie z Terminatora 2. Opowieść Sary Connor w szpitalu od razu obudziła we mnie wspomnienia, a scena właściwa koszmaru bohaterki potwierdziła, że to jest to, o czym myślę. Szczena mi opadła normalnie :).


Poza wymienionymi wcześniej niedociągnięciami nie jestem w stanie do niczego na serio się przyczepić, chyba że wyjdę na dwór i poszukam jakiegoś tramwaju.
Wystawiona przeze mnie Terminatorowi 2 ocena, przez wzgląd na pierwszą część filmu, to 9/10.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

No i ja też oceniam na 9/10 odejmując 1 punkt za tę powtarzalnośc nie tylko motywów, szkieletu fabuły ale i poszczególnych ujęć.

Rządzi wciąż tylko i wyłącznie T1.

ocenił(a) film na 10

o czym Wy mówicie? fakt, pierwsza część była rewolucyjna pod względem tematyki i wykonania, ale to właśnie dwójka jest esencją terminatora, te wasze powtarzalności to tylko cytaty które miały zwrócić nam uwagę na schemat działania, zarówno wysłanników Skynetu, jak i ludzi, pamiętajcie że prawdopodobnie wszystkie te postacie z T1 i T2 zostały wysłane w tym samym czasie, te z jedynki były prawdopodobnie planem awaryjnym ;) nie chce mi się pisać o efektach, muzyce i wszystkich sprawach technicznych, fakt, młody Connor nieco drażni czasmami, ale to debiutant :D Sarah fenomenalna, oba terminatory również, to najlepszy film lat 90tych i może całego kina akcji i sci-fi


pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
korowiow80

Terminator 2: Dzień Sądu (1992) - tak
Terminator (1984) - BARDZO TAAAK!!!!

Zgadzam się z założycielem tematu i z Giefergiem ;) Dwójka jest świetnym filmem akcji do którego faktycznie ciężko się przyczepić, jednak numerem jeden pozostaje dla mnie Terminator część pierwsza ;)

ocenił(a) film na 10
korowiow80

To raczej te z dwójki były planem awaryjnym. ;) T-1000 miał poprawić robotę na wypadek gdyby T-800 z jedynki nie załatwił Sarah.

A w starciu T1 i T2 mimo wszystko minimalnie wyżej stawiam dwójkę, ale minimalnie.

ocenił(a) film na 10
Stranger

sorry, ale nadal będę się upierał przy swoim, T1000 był prototypem, prawdopodobnie był tylko jeden egzemparz, dlatego jako plan awaryjny wysłano starego T800, ludzie postąpili podobnie, do ważniejszej misji wyznaczyli bardziej niezawodną maszynę, a jako plan awaryjny wyznaczono człowieka, misji podjął się Kyle jako jeden z najbardziej zaufanych ludzi Connora

tu zachaczamy raczej o gdybania w sferze perturbacji podrózy w czasie, ciężko się w tym poruszać, to tylko taka teoria ;)

pozdro

korowiow80

Jeżeli chodzi o klimat nie do końca się zgadzam . Owszem , T1 był mroczny i przerażajacy , noszący znamiona dobrego A-klasowego horroru ( ta nieustanna dudniąca przygrywka z głównego motywu muzycznego jest do dzisiaj przerażająca , lecąca w tle gdy wówczas "zły" Arnie polował na Sarę) ale w T2 mamy juz nowy przerażający i lecący w tle motyw jak T 1000 inwigiluje srodowisko polując na Furlonga . T2 to już zdecydowany akcyjniak , prawda . Ale nie jest przez to gorszy od prequelu . Obie części są do dzisiaj dla mnie najlepsze i niedoścignione . Cameron to dla Mostowa i McG niedościgniony geniusz . Umie rozwijać swoje scenariusze - w końcu to on także świetnie rozwinął Obcego w "Decydującym starciu" wymyślając postać Królowej-matki , kokonów i kolonii Alienów . Master i tyle .

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

A wg mnie, John Connor w dwójce był najlepiej wykreowany, niepokorny i buntowniczy. Chcący zgrywać twardziela za wszelką cenę, a w głębi jest jednak jeszcze dzieckiem. Jeśli Ciebie w T2 irytował, to ciekawe czy w Trójce Ci się podobał... Bo szczerze, jeśli to miałby być dowódca ludzkości, to równie dobrze można sobie w łeb strzelić. Także film o którym się właśnie roztacza, podoba się czy nie, ale jest to jeden z największych filmów akcji i basta. Tego nic nie zmieni a i klimat może nie tak mocny co w jedynce, to jednak i tak ciężki.

martinez88

Nick Stahl nie był zły w roli Connora - Christiana Bale'a wybrano już np. dlatego że jest teraz na fali i każdy twórca chciałby go mieć u siebie . Ten aktor to w tej chwili żyła złota .

MilesQuaritch


ciekawostka:

Cameron pracował u Carpentera na planie 'Escape From NY' i stamtąd przeniósł klimat do Terminatora!

Snake Plissken mógłby zastąpić Connora. ye

Der_SpeeDer

Zgadzam się że jedynka robiła i robi chyba większe wrażenie, chociaż jest o wiele mniej widowiskowa. Tamten film po prostu ma to COŚ co wciska w fotel, nie wiem nawet czy był to efekt zamierzony, ale klimat filmu powala. Być może, paradoksalnie pomógł w tym bardzo niewielki budżet filmu. A może czas w którym film kręcono. Fakt że niewiele jest filmów które można z T1 porównać. Na myśl przychodzą mi tylko niektóre wczesne filmy Carpentera w stylu "Ucieczki z Nowego Jorku" - również kręcone za psie pieniądze.

Jeśli nie dysponuje się odpowiednimi środkami by popuścić wodze fantazji stawia się bardziej na fabułę, na jej jakość. Na przekaz. Tak to rozumiem. Bardzo niewiele jest rzeczy do których się można w T1 przyczepić - oglądając ten film dzisiaj jeszcze zyskuje. A porównując z TS to już w ogóle nie ma o czym mówić.

T2 to jest już inna bajka. To jest blockbuster, jeden z pierwszych i do dzisiaj jeden z tych najbardziej udanych. Praktycznie bliźniaczy do T1 scenariusz, ale klimat zupełnie odmienny. Jest już też te "dotknięcie" hollywoodu czyli pojawia się pewien promyk nadziei. Film nie jest już tak bezkompromisowy jak jedynka która była od początku do końca mroczna jak cholera. Wiadomo, kapitalne efekty specjalne wywindowały ten film niezwykle wysoko. Co ciekawe są to tego rodzaju efekty które się jakoś nie starzeją i do dzisiaj (to już 18lat!!!!) robią kolosalne wrażenie. W dodatku T2 jest przykładem na to że nawet najbardziej widowiskowe sceny akcji można robić z klasą nie przekraczając przy tym granicy śmieszności której zdają się zupełnie nie zauważać twórcy współczesnych filmów których realność niektórych sekwencji można porównać chyba tylko z Piotrusiem Panem.

Gdybym miał oceniać to zarówno T1 i T2 otrzymałyby 9/10. Z tym że ten przysłowiowy "plus" zostawiam dla T1...

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

powiem tak: jedynka to klasyk kina akcji s.f.
a dwojka to wzorowe kino akcji s.f., przebijajace technicznie jedynke(i budzetwo) jednak nie jest latwo zrebic lepsza druga czesc.