Terminator 2: Dzień sądu

Terminator 2: Judgment Day
1991
7,6 278 tys. ocen
7,6 10 1 277831
8,4 49 krytyków
Terminator 2: Dzień sądu
powrót do forum filmu Terminator 2: Dzień sądu

Są dwie rzeczy, któee wydają mi się spezeczne, skoro w pierwszym filmie Sarah powiedziano, że zaraz po wysłaniu terminatora i żołnierza w przeszłość zniszczono to urządzenie, to dlaczego terminatory pojawiają się w drugiej części? I jeśli Reese powiedział jej, żeby pamiętała, że przyszłość nie jest pewna i może zmienić wszystko to dlaczego w tym filmie główną rolę odgrywa przeznaczenie? Gdyby Skynet nie wysłał Terminatora, Sarah nie zaszłaby w ciążę, tu nie ma żadnej ludzkiej decyzji, tak się stało, przeznaczenie, tak samo z tym, że w przeszłości znaleziono cząstki robotów z przyszłości i zrobili roboty, co w przyszłości pokonały ludzi. Więc o co chodzi z tą niejasną przyszłością skoro wszystko jest z góry zaplanowane?

ocenił(a) film na 10

Wszyscy przybysze z przyszłości zostali wysłani jednocześnie. T-800 do 1984 by zabić Sarah, a zaraz po nim T-1000 do 1995 w razie niepowodzenia misji tego pierwszego. Następnie ludzie prawdopodobnie zdobyli maszynę i wysłali swoich obrońców. I potem ruch oporu zapewne ją zniszczył jak było powiedziane w filmie.

Co do "no fate" - wydaje mi się, że istnieje taki pierwotny, naturalny ciąg wydarzeń, który jednak jesteśmy w stanie naruszyć albo zmienić. W wyniku działalności ludzi naturalnie doszło do powstania Skynetu, ale cofając się w przeszłość można naruszyć ustalony porządek i temu zapobiec. Przynajmniej ja tak to rozumiem.

użytkownik usunięty
Stranger

no dobra, ale na koniec drugiej części Sarah i John niszczą Skynet, jakby ten film był logiczny to John przestałby istnieć... Bo to wszystko co później by się nie zdarzyło. Trochę nielogiczne to wszystko, nie zobaczyłam jeszcze trzeciej części, więc może z tego coś będę wiedzieć i no oczywista czwartej:)

ocenił(a) film na 10

Oj, jak zobaczysz trzecią część to dopiero Ci się w głowie namiesza. ;) Trójka pod wieloma względami zaprzecza poprzednim częściom i strasznie komplikuje spekulacje czasowe.

A John po zniszczeniu Cyberdyne nadal mógł sobie spokojnie istnieć. ;) Seria o Terminatorze nie zakłada jednej linii czasu, ale nieskończenie wiele alternatywnych przyszłości. Z jednej z tych przyszłości przybył Reese i spłodził Johna. I właśnie na tym polega "no fate", że przyszłość nie musi wyglądać jak ta z której pochodzi Reese. Sami o niej decydujemy i wciąż możemy ją zmienić.

ocenił(a) film na 9

Było chyba powiedziane, ze dzien sadu mial nastapic w 1997 roku. Lecz wydarzenia z T2 opozniły dzien sądu o 6 czy 7 lat . A prace naukowe , ktore wykonali przed T2 zostaly na pewno zapisane gdzies indziej. I umozliwily one dalsze badania nad robotami .
jesli chodzi o T3 to ten film wyjasnia parę spraw , jednak fabuła jest zenująca, wrecz jest jak autoparodia. Natomiast T4 , (jestem wlasnie po seansie) efekciarko wgniótł mnie w fotel a i fabularnie jest bardzo ciekawy . Wiec polecam gorąco, oczywiscie tylko w kinie, robi grube wrazenie !:)

ocenił(a) film na 10
Boro_4

dla mnie niemałym nonsensem jest nastepujący fakt, skoro nawet czas ma wiele kontynuacji i alternatyw, dlaczego tak bardzo Skynetowi zależy na zabiciu Connora? Sam swego czasu wywołał wojnę atomową aby bronić siebie, wie że zabicie Connora nic mu nie da, wywoła co najwyżej alternatywny bieg wydarzeń, w którym nawet jakby doszło do buntu Skynetu to nie ma on nic wspólnego z jego walką w "innych" przyszłościach. Nie wiem czy kumacie o co mi chodzi, ale ja tak to widzę, bezsensu troszkę, tak jak i to że Skynet dobija resztki ludzkości po wojnie nuklearnej, fakt że bronił się przed wyłączeniem prowokując kontratak nuklearny, ale co mogli mu zrobić ludzie później??? jaki cel maił Skynet? Co nim motywowało? Chciał władzy? Ziemi? moim zdaniem chciał spokoju, egzystencji, ludzie nie byli mu potrzebni, nie byli też zagrożeniem, zapobiegł tylko zniszczeniu siebie i tyle, wojna z maszynami to mit, Skynet cały czas się bronił, dlatego powstały terminatory, to ludzie pierwsi go zaatakowali, wiem że to kontroweersyjna myśl ale takie są fakty :D

pozdro

ocenił(a) film na 10

ogólnie to wychodzi na to, że gdyby nie wysłano ani jednego terminatora w przeszłość to skynet by w ogólne nie powstał..

bo tak z dłoni i chipa terminatora z T1 stworzono bazę technologiczną dla Cyberdyne Systems w T2, i jak to powiedział w T2 Myles Dyson, bez tego nigdy by nie wpadli na nowe rozwiązania

w T2 T-1000 urywa rękę Arnoldowi, i pomimo tego iż Sarah z Johnem niszczą chip i dłoń z T1 to ta ręka w hucie stali pozostała. Nie jest powiedziane co się z nią stało ale zapewne na jej podstawie i jakichś tam zachowanych badań dalej rozwijali technologie w T3

w T3 wiadomo co się stało, a dalszą historię już znacie

powstaje więc pewien paradoks czasowy, zilustrowany faktem Johna, który by móc istnieć musi wyslac w przeszlosc mlodszego od siebie wowczas ojca

Man_On_Fire

Cały brak logiki chyba polega na tym że wszystko opiera się o koło czasowe.John jest synem żołnierza którego sam wysłał a wojna wybucha na podstawie badań nad procesorem znalezionym w fabryce w 1984 roku.Jak to wszystko się zaczeło?Co było pierwsze jajko czy kura?Co do różnych wersji przyszłości można się zgodzić.John po zniszczeniu sky netu w T2 nie musiał przestać istnieć.Można wierzyć w tak zwany czas równoległy na innym poziomie jednak to i tak nie tłumaczy początku.Ogladałem dwie części.