Nie będę się za bardzo rozpisywał co James Cameron zrobił z poprzednimi częściami "Terminatora". Za to napiszę co zrobił Jonathan Mostow z tą częścią. A zrobił obraz zupełnie bez ikry, który nijak ma się do poprzednich filmów z serii "Terminator".
Kluczem do porażki dla "Terminatora 3" jest m.in. narracja czyli aby do przodu, szybko i byle jak. Momentami miałem wrażenie że oglądam podrasowany serial TV, który w krótkim czasie antenowym musi zmieścić jak najwięcej atrakcji. Cameron poprzez muzykę i zdjęcia potrafił podkreślić ważne momenty w swoich filmach. Mostow w swoim filmie nie umie podkreślić niczego. Muzyka zupełnie nie spełnia swojego zadania. Jest banalna i w ogóle nie zapada w pamięć. Brak Brada Fiedela jest mocno zauważalny.
Zdjęcia w scenach akcji są niezłe (pościg dźwigiem), ale jeżeli chodzi o kolory... co to jest?! Serial TV? Poprzednie części miały ponure zdjęcia, a tutaj... Choćby scena na cmentarzu - zielona trawka, ptaszki śpiewają... Co to jest?! Dla kogo to jest?! Ponadto, rzuca się w oczy brak celebracji kadru. Jest ważny moment, podkreślmy go w odpowiedni sposób. Nie, po co? Lepiej lećmy do przodu! Narracja, muzyka i zdjęcia - to zabiło ten film. Wyprało z niego cały klimat. Owszem, scenariusz nie powala na kolana, ale można było z niego wykroić coś z klimatem. Przynajmniej spróbować. Początek był obiecujący, ale im dalej, tym coraz gorzej. Starcia Terminatora z T-X są zupełnie nie emocjonujące. Nie można się też przejąć niebezpieczeństwami czyhającymi na głównych bohaterów. Temu filmowi brakuje dramatyzmu, który był grubą kreską nakreślony w poprzednich częściach. Ale niestety, Mostow to nie Cameron i bardzo to widać podczas oglądania "T3".
"Terminator 3" to nieporozumienie. Legenda została nadniszczona. W planach są zdjęcia do czwartej części. Czy teraz legenda zostanie zniszczona?
Przesadzasz z tym nad niszczeniem legendy. Dzieła Camerona bronią się same i żadne sequele czy prequele zrealizowane przez wyrobników nie są w stanie im zaszkodzić. Po prostu - nie warto traktować "T3" jako kontynuacji a jako osobny film, będący wariacją klasyki Camerona. I tyle...
Oczywiście, "T1" i "T2" jako osobne dzieła są nie do zdarcia. Natomiast gdy spojrzy się na "Terminatora" jako trylogię, to pozostaje niesmak.
Nie można traktować "T3" jako wariacji, bo to nie jest żadna wariacja tylko kontynuacja dwóch poprzednich części w reżyserii Jamesa Camerona. Przykra prawda. I nie zmienisz tego w żaden sposób. Z "Terminatorem" jest trochę jak z "Obcym", który mógł być piękną trylogią ale ktoś wpadł na pomysł zrobienia tetralogii.
Czwarta część "Terminatora" pewnie będzie równie słaba co trzecia. Ba, czy bez Arnolda to wciąż będzie "Terminator"?
Ja uważam, że nawet nie tyle spawy audiowizualne zabiły ten film (choć to na pewno ważny element), a średnie aktorstwo, cała masa idiotyzmów, dziurawa fabuła i tempo narracji jak z teledysku. Po prostu amatorszczyzna mało doświadczonego wyrobnika. Moim zdaniem ten film w żadnym stopniu nie zabił legendy, ale jeszcze pokazał, jak fantastyczne były poprzednie filmy z serii i jak olbrzymi talent posiada James Cameron.
czwórka moze nie byc taka zla bo raczej wraca edward furlong
choc z drugiej strony sukces 4 gwarantowaloby odciencie się od T3 i powrot na tory pierwszych 2 czesci (moglyby to byc prequel opowiadajacy o zdarzeniach od wielkiego boom do wyslania trzech terminatorów i komandosa)
no i arnold zapowiedzial ze wystapi choc raczej w formie krótkiego pojawienia się na ekranie