Właśnie zaczęłam oglądać wszystkie filmy na moim laptopie z barku zajęć i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba trzecia część Terminatora, jak i poprzednie zresztą. Cała fabuła itp. - super. Tylko cholera, nie mogę znieść T-X... Moim zdaniem Kristanna Loken nie zagrała dobrze T-X. Wręcz zagrała ją katastroficznie. Terminator - tak jak Arni - nie powinien przecież okazywać jakichkolwiek uczuć, a na jej twarzy wyraźnie było widać gniew. Poza tym uważam, że raczej Terminatora powinna zagrać osoba, która ma ostre rysy twarzy, a jednak trzeba przyznać, że w tym filmie Kristanna Loken ma dość dziecinną twarz. Co jeszcze jest tragiczne? Te jej czerwone ubranie, ale tak poza tym... Film genialny :d.
Zgadzam się co do tych emocji. Mnie osobiście zastanawia też, dlaczego T-X, będąc podobno nowszym modelem, była gorsza od T-1000, którego było przecież o wiele trudniej zniszczyć...
Model T-X został zaprojektowany do niszczenia innych terminatorów przejmowanych przez ludzi w czasie wojny. Zapewne chodzi o brak możliwości tworzenia skomplikowanych broni przez płynny T-1000, stąd taka hybryda T-800 z T-1000.
Błagam Cię... cio.towaty john connor i dziewczyna z większymi jajami od niego... typowy amerykański schemat od zera do bohatera. Ten film zaprzecza sensowi poprzednich części, to typowe amerykańskie dno stworzone dla kasy i przeznaczone do odbióru przez jak największą mase baranów. Co w tym fajnego i oryginalnego? Ten film rujnuje tą trylogię, to jakaś kpina, a ilość błędów logicznych i debilnych żartów jest porażająca, jestem zawiedziony.
Wiesz... Czasem dobrze jest obejrzeć film "od zera do bohatera". "Dno stworzone dla kasy" - zgodzę się z tym, iż zrobili to dla kasy, ale najwyraźniej nigdy w życiu nie widziałeś prawdziwego dna - jeśli chodzi o filmy c:. Oryginalnego? Nic... Nie napisałam - nawet nie pomyślałam - o tym, że ten film jest oryginalny. Co nie oznacza, że mi się nie podobał, a na logikę zwróciłam dopiero uwagę po obejrzeniu Terminatora, więc logicznie stwierdzić można, iż moja ocena wynika z emocji, które to towarzyszyły mi podczas 'seansu'.
W porównaniu do poprzednich części to ten film to dno, inaczej nie mogę się na niego zapatrywać, jeśli w tytule nie było by słowa "terminator" to bym mu może dał ocenę nawet 6, bo jednak jest zrealizowany nie najgorzej, ale jest on ciągłością marki, którą zrujnował brakiem klimatu i odcięciem się od starych wątków. Ten film oprócz zarysu fabuły mało co ma wspólnego ze świetnym, moim ulubionym, Terminatorem 2, nie ma w nim nic, czym można się zachwycić, same puste frazesy i teksty jak z typowego "hero movie". Ale takie jest moje zdanie i zdanie każdego wychowanego na T2, jeśli dla ciebie jest rewelacyjny - to już sprawa twojego sumienia filmowego :D
Rewelacyjny to on nie jest, ale jednak swoimi argumentami mnie przekonałeś, że w porównaniu do poprzednich części, ta część hańbi tytuł Terminatora :p.
Cieszę się i gratuluje otwartej głowy, raczej mało jest tutaj takich pojętnych ludzi, jest przyszłość przed tobą.
Co do filmu, to od siebie dodam jeszcze, że, mimo iż jestem z natury spokojnym człowiekiem, to jeśli mieszkał bym w Ameryce, to obił bym ryj Nickowi Stahlowi podczas zdjęć, żeby tylko nie zagrał Connora, bo jego facjata zrujnowała mnie chyba najbardziej w tym filmie... Jak John Connor z T2, który w wieku 12 lat był charyzmatycznym dzieciakiem, cwaniaczkiem, chłopakiem z jajami, jako dorosły, po wieloletnim treningu z matką i wieloma silnymi facetami stał się ostatnią emowatą ciotą jako dorosły... To przerasta moje logiczne myślenie.
To chyba jest największy fail w tym filmie :D. John Connor w T3 to jakiś istny dramat.
Wszystko w tym filmie przemawia tak, że tego filmu być nie powinno. Nawet Terminatory przybywające do LA mają wyrazy twarzy jakby chciały zaraz powiedzieć "w dupe... po co ja tutaj?". Obie maszyny, zaprojektowane do zwalczania ludzi, mogły wyjść z założenia, że nie warto ścigać Johna, gdyż najprędzej to on sam się zayebie i taki będzie finał ich misji. Po prostu się zaćpa wytrawnym koksem rodem od weterynarza. Tak właśnie postępują przywódcy ludzkości :D
Filmu nie ratuje chyba nic oprócz efektów specjalnych oraz działania na sentyment z poprzednich części (w moim przypadku). Nawet Arnold nie ratuje tematu choć stara się, nie powiem. Czasem coś powie zabawnego, czasem yebnie żart o pociągu międzyludzkim, a czasem popisze się znajomością psychologii :). [Boje się co w T5 wymyślili xD]. Nic dziwnego, że nikt z oryginalnych filmów nie chciał przyłożyć do tego ręki...
Ogólnie film słabiutki jak mało który ale i tak obejrzałem go już parę razy, bo po prostu uwielbiam filmy o tych maszynach... i z tego względu i sentymentu oraz do ogólnej sympatii dla Austriaka dałem filmowi bardzoooooo naciąganą 6/10
Tak jak pisałam, będzie gorzej(jak dla mnie, bo wolę ""emowatą" ciotę", od ... osoby która zgubiła, a raczej nie posiadła talentu aktorskiego -,-). Ogółem obsada w T5 to katastrofa, więc wolę nie wiedzieć co się zadzieje w fabule XD. Zapewne twórcą filmu szybko się odechce robienia kolejnych dwóch części ;p. (choć czasu starczy im tylko na dwie pierwsze, trzecia - jeśli Cameron nie odda tego tytułu na kolejne kilka lat - nie powstanie :D)
Hm, dziękuję za gratulacje :p. Wiesz, teraz w tej nowej części Terminatora Johna Connora zagra jakiś Australijczyk, którego nie trawię (Jason Clarke). O ile Stahl zagrał źle w Terminatorze, to Jason kompletnie zrujnuje ten film. Facet ma dobrego agenta- i tyle. A co do emowatej cioty, to dziękuję, za dodanie "emowatej" XD. (Choć wiem jakie są stereotypy i rozumiem, dlaczego tu tego użyłeś :p). A ten chłopak z T2 był urzekający ^^.
Chciałem tylko zróżnicować te dwie postaci, Connorzy z obu kolejnych części są kompletnie po drugiej stronie "osi osobowości", różnią się wszystkim. Ja mam podobne zapatrywanie na świat jak emo, mimo, iż do tej subkultury nie należę (bliżej jest mi do nihilizmu), chciałem tylko wyostrzyć te różnice, a nie obrażać, ale widzę, że masz dystans i słusznie. Pozdrawiam.