Ten film jest po prostu kiepski, co tu dużo mówić. Poza kilkoma ledwie scenami - pościg dźwigiem, bójka cyborgów, helikoptery lądujące w bazie ("I'm back" :) - film mnie zanudził. Momentami rozwiązania scenariuszowe były wręcz banalne do przewidzenia (a sam scenariusz mocno naciągany i inspirowany chyba jakimś południowo-amerykańskim tasiemcem), zaś wszechobecny patos skutecznie obrzydzał mi oglądanie (zwłaszcza końcowe sceny... okropność!). Zbyt dużo było powiązań z "Terminatorem 2" (znów Arnie zdobywa ubiór w barze, znów teksty w stylu "I really like your gun", ...) - zbyt mało oryginalności. No i gdzieś podziała się świetna atmosfera drugiego "Elektronicznego Mordercy"). A szkoda, bo można było zrobić kapitalny film.