Nie jestem jakiś specjalnym fanem filmów o blaszanym zabójcy. Pierwszy film z serii był dla mnie nieco prymitywny (niech sobie będzie przełomem science fiction, ja tego nie kupuję). Nie mam pojęcia, gdzie niektórzy doszukali się w tym filmie mroku,osaczenia czy psychodeli(!), przecież to kolejny "klasyk" cierpiący na syndrom oldskulowych saj faj, z tą różnicą, że miał naprawdę dobrą fabułę, która pogrzebały braki techniczne. Dopiero "Dzień Sądu" zrobił na mnie wrażenie i to nie przez efekty specjalne, które nawet na tamte lata 90 były dla mnie śmieszne i takie pozostaną, bo zestarzały się niemiłosiernie, ale przez to, na jaki poziom Cameron wniósł kino akcji w otoczce science fiction i nie utracił przy tym tożsamości filmu czyli po prostu produkcja niosła ze sobą przesłanie i głębszą refleksję emocjonalną.. To już przestała być makietowa fikcja i zabawa z przedpotopową animacją poklatkową czy raczkującym CGI. Trzecia część okazała się powrotem do korzeni. Wygląda to tak, jakby twórcom kazano zrobić film dokładnie taki sam jak dwa poprzednie(wątpię czy sami zdecydowaliby się na "starcie" z Cameronem), bazujący na podobnej budowie scenariusza(znowu wysyłają Terminatora do zabicia Connora...) i dwukrotnie przerabianych scenach(poszukiwanie ubrania,ucieczka przed złym Terminatorem).Efekt finalny jest taki,że Mostow razem z ekipą próbuje za wszelką cenę wybronić się z tej sytuacji i nie zrobić kopii filmów Camerona. Dlatego wplatają w historię humor(scena z powiększaniem biustu, szukaniem okularów przez Terminatora,powtarzanie sekwencji z szukaniem ubrania, które musi zawierać skórzaną kurtkę), masę gadżeciarskich i technologii(sterowanie pojazdami przez T-X, wyrzutnia plazmy, teleportacja wpływająca na otoczenie) i przede wszystkim zwiększenie maksymalnie akcji( co jest już raczej chwytem hollywoodzkim,ale to nawet dobrze)film ogólnie rzecz biorąc niepotrzebny, chociaż atmosfera zbliżającego się Dnia Sądu była naprawdę duszna i ciężka, a sam Dzień Sądu następuje tak nagle i tak kameralnie,że wręcz mnie zaskoczył, pomimo iż wiedziałem o nim od II części. Myślę,że III część Terminatora powinna dziać się już w świecie przyszłości, zniszczonym przez wojnę("Ocalenie)".
A twoje myślenie nie jest prymitywne? Nie przyszło ci do głowy że pierwszy film był przełomem ze względu na tamte czasy? Efekty wydaja ci się śmieszne, a myślisz że zrobiłbyś/łaś lepsze? Boże, to były początki takiej animacji jełopie. Po za tym gdyby film dział się już w przyszłości to "Ocalenie" nie miałby sensu -,-
Tu nie chodzi o to, kto zrobiłby lepsze, bo ja nie jestem specem od efektów specjalnych. Dlatego napisałem:
"niech sobie będzie przełomem science fiction, JA tego nie kupuję"
Więc nie powinni robić w tym wypadku Ocalenia
Jedynym jełopem jesteś ty, katherine. On grzecznie wyraził swoją opinię, a ty od razu prymitywnie rzucasz inwektywami. Wstyd.
Katedra natomiast wykazał się taktem, bo nie dał się wciągnąć w przepychankę słowną z kimś, kto jest jakieś 5 poziomów niżej od niego.
Katedra 1 - 0 katherine
Umiem się przyznać do błędów. Staję się nazbyt wulgarna kiedy nie zgadzam się z opinią innych ponieważ taka właśnie jestem i już się z tym pogodziłam.
Ja też wyrażam swoje opinie. W tym przypadku szanuję możliwości kinematograficzne przypadające na tamte czasy. Nie mam na celu przepychanki słownej, gdyż zamierzam już zostawić tą dyskusję bez dalszych postów, gdyż byłoby to bezsensowne. Umiem wyznaczać sobie granice. Fakt, umiem szanować opinie innych ale potrzebuję czasu by to przyswoić.
Po za tym, 5 poziomów mniej? 1-0 jak w jakiejś grze? To nie jest boisko, to jest dyskusja w której każdy może wyrazić zdanie na swój sposób. To jest płytkie przerabiać wypowiedzi lub też 'debaty' na 'mecz'. Każdy może się zgodzić z czymś innym.
Oczywiście mogłabym napisać swoją wyczerpującą recenzję o filmie, ale robiłam to już wiele razy, i nie sądzę by to by cokolwiek tu zmieniło.
Pozdrawiam.
Według mnie film, mimo że jest kontynuacją "Terminatora" i "Terminatora-Dzień Sądu", to cechuje się pełną odrębnością. Nowym elementem w tej dobrej, trzeciej odsłonie jest postać kobiety-cyborga. Film zabawny, mało straszny, ale fajnie się to ogląda. Efekty specjalne są niczego sobie, a i wprowadzenie nowej postaci kobiety-robota jest dobrym pomysłem na uatrakcyjnienie znanej już dobrze z poprzednich odsłon fabuły.
braki techniczne? No gdzie? I czy naprawdę film powinien stać tylko efektami? Przecież to bardziej thriller niż jakiś fajerwerk nastawiony na jakieś wariactwa wizualne na ekranie.
jestem mega fanem terminatora, jak widać na załączonym zdjęciu, ale ostatnio obejrzałem jeszcze raz (chyba ze 30sty) i stwierdzam, że jest ten film tak komercyjnym gównem, że aż szkoda gadać! ma do poprzednich części tyle wspólnego, co picie w szczewnicy do szczania w piwnicy! mocne 3 za Kristiannę :P