Wczoraj obejrzałem Terminatora 3. Dopiero po kilku latach od premiery, bo moja niechęć do buntu maszyn zrodziła się tuż po premierze filmu. Po prostu nie chciałem go oglądać, ale w końcu nadszedł ten dzień.
Dokładnie nie pamiętam już jak to było z pierwszą i drugą częścią Terminatora, ale na pewno pozostawiły po mnie bardzo dobre wrażenie. Zwłaszcza druga część, którą oglądałem już kilka razy i zawsze robiła na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie. Przede wszystkim w obydwu częściach były zawarte prawdziwe uczucia. Sarah Connor miała uczucia, młody John też, nawet Terminator jakby ze zwykłego metalicznego obrońcy przyszłego przywódcy przeobrażał się w maszynę z uczuciami. Cały film był bardzo dopracowany. Historia była zgrabnie ułożona i ubrana w bardzo dobre efekty specjalne. Terminatora 2 śmiało można nazwać jednym z najlepszych filmów w historii kina.
Jak się ma Bunt Maszyn do poprzednich części? Ma się właściwie nijak. Klimat trzyma właściwie tylko pierwsza scena pościgowa, gdy T-X goni Johna wielką ciężarówką z dźwigiem. Ale już wtedy odniosłem wrażenie, że na taką scenę jest jakby za wcześnie. Jeszcze właściwie nic się nie działa a już się gonią. Absurdalne też było zdalne sterowanie w pełni mechanicznymi samochodami przez T-X. Auta te nie mają komputerów pokładowych, które sterowałyby wszystkimi elementami samochodu, ale mniejsza z tym – to s-f, więc mogę uwierzyć w taką bajkę.
Niestety później nie jest lepiej, a wszystko wydaje się być powolne, bez żadnych poważnych rozmów. John Connor wydaje się być człowiekiem bez pamięci, bo widząc Terminatora, który go chronił kilkanaście lat wcześniej robi przerażoną minę i wygląda na człowieka, który zaraz się posika. Tymczasem później się go pyta Terminator go pamięta, na co ten mu odpowiada: „To był inny egzemplarz”. Zresztą to nie takie ważne, bo da się takie nieścisłości przeżyć.
Problem tkwi w tym, że T3 nie ma żadnej iskry, która mogłaby go uratować. Słaba muzyka, postacie są słabo naszkicowane. Nawet efekty specjalne są bardzo marnej jakości i nawet gorsze niż te z T3, bo wyglądają na w pełni komputerowe i nie ma w nich nic naturalnego. Czyli to co powinno być mocną stroną filmu jest jego słabą stroną. Generalnie wszystko w nim szwankuje i choć obejrzałem go do końca, to był to jeden z gorszych filmów jakie ostatnio oglądałem. Porównywalny, choć może nieco lepszy od serii Alians vs Predator.
Legendarne T1 i T2 Camerona przerosły możliwości i talent twórców T3.