Nie mozna wplynac cofajac sie w czasie na przyszlosc(innymi slowy zapobiec jej) bo to by zmienilo ta wlasnie przyszlosc i wlasnie paradoksalnie nie byloby potrzeby jej zmieniac i nikt nigdy nikogo by nie wyslal! Ogolnie bezsens o ktorym pisal juz Einstein i dlatego wpadl na pomysl aby czas traktowac jak kregi rozchodzace sie jak po wrzuceniu kamyka to jeziora.Ewentualnie tunele czasoprzestrzenne.Ktos kto by sie cofnal w czasie i cos zmienil nakreslilby nowy bieg histori w zupelnie osobnym tunelu czy tez kregu,tak jakby drugi rownolegly swiat ktory potoczylby sie swoja droga(czasem) i nie mialby zadnego wplywu na ten z ktorego przybyl a wiec nie ma sensu wysylac kogos w przeszlosc bo to by nie wplynelo i nikogo nie uratowalo w swiecie przyszlosci z ktorego przybyl a ktory powstal poprzez wydarzenia zamierzchle.Czyli podsumowujac to co bylo przeminelo i juz sie nie odstanie! Waz polknal swoj ogon!
Pozdrawiam fanow T
Reese mówił że przybył z jednej z wersji przyszłości, więc można przyjąć że wydarzenia na które wpłynął on i T800 nie mają wpływu na czasy z których przybyli a jedynie na te do których przybyli.
No a druga sprawa jest taka że owa podróż w czasie jest jakby domknięciem całej historii: Reese zapładnia Sarah, T800 staje się wzorcem do stworzenia Skynetu. Patrząc pod tym kątem oni nie tyle zmieniają przyszłość co sprawiają że będzie taka jak ta z której przybyli. Zmiana nastąpiłaby gdyby nie odbyli podróży w czasie.
A to że sama podróż w czasie brzmi dość nieprawdopodobnie (co nie znaczy oczywiście że jest niemożliwa, kto wie) to już inna sprawa, to w końcu tylko film ;p
No ale przecież ktoś musiał zapoczątkować to błędne koło.Jeśli zgodzimy się z założeniem że czas jest kołem to kolejne części Terminatora nie trzymają się kupy bo tam przeszłość i terażniejszość pozostaje taka sama a możemy zmienić jedynie przyszłość i tworzymy jakby nową linie czasową.To już jest takie zamieszanie że trace kontrolę he.
Aaa.Mogę to rozumieć jeszcze inaczej.Czas kręci się w kółko ale można nim manipulować czyli zmieniać przyszłość wyznaczając tym samym niezliczoną ilość nowych wersji które również kręcą się równolegle w kółko.
ja to odbieram to tak, że jest wiele różnych płaszczyzn przyszłości, teraźniejszości i przyszłości i można nimi manipulować oraz je zmieniać i wpływać na ich kształt, a zatem - na losy przyszłych i poprzednich pokoleń...
ja także zapamiętałam tę informację, podaną w filmie, o "przybyciu z jednej z WERSJI przyszłości" - według mnie to klucz do wyjaśnienia owej zagadki...
A skąd możesz wiedzieć że tak jest skoro w realnym, rzeczywistym życiu obecnie podróże w czasie są niemożliwe? ;)
bo są niemożliwe? :) podróże w czasie są teoretycznie możliwe, bo czas jest elastyczny, zmienny. Ale nie ma możliwości zmiany linii czasu (czyli przeszłości i teraźniejszości). Swoją drogą fajny offtopowy temat ;)
Hmm, jesli dobrze cie rozumiem twierdzisz, ze "nie ma możliwości zmiany linii czasu (czyli przeszłości i teraźniejszości)", ale mozna zmienic przyszlosc i tylko przyszlosc, tak? W przyszlosci nie ma nic, pustka, nic sie jeszcze nie wydarzylo dlatego wszysko mozna zmienic? :)
Wiec dla ciebie dzisiaj to terazniejszosc, a wczoraj to przeszlosci, masz wplyw tylko na jutro - przyszlosc.
Zalozymy jednak, ze istnieje ktos dla kogo twoja terazniejszosc to przeszlosc, a jego terazniejszosc to twoja przyszlosc.
Taki ktos wedlug zalozen ktore poczyniles moze wyznaczac "linie czasu", a ty jestes jego historia. W takim razie ty nie masz na nic wplywu, bo nie mozesz zmienic nic w jego przeszlosci, ktora jest takze twoja przyszloscia :) "linia czasu" jest juz wyznaczona.
Drugi sposob rozumowania jest oczywisty, od punktu czasowego w ktorym sie znalazles mozesz zmienic tylko przyszlosc, ale mozesz sie cofnac wstecz i zmienic przyszlosc od wczesniejszego momentu.
Konkluzja jest taka, ze nic nie wyznacza "lini czasu", nie istnieje terazniejszosc, ktorej przyszlosc jest niewypelniona. "Sciezka czasu jest ciagla wstecz i w przod i albo wszystko rozgrywa sie "jednoczesnie" albo jest tylko "tu i teraz" i nie ma mozliwosci podrozowania w czasie. :P
Jesli natomiast czas jest ciagly, czyli w momencie kiedy dla ciebie uplywa na przyklad minuta, dla kogos w przyszlosci takze uplywa minuta, oznacza to ze wydarzenia sa zdeterminowane, sprzezone ze soba. Co tlumaczy taki detal jak to ze Kyle jest ojcem Johna, haha.
Literówka:). Nie można zmienić przyszłości (czyli nie można przeskoczyć "do przodu" w czasie i zmienić coś, co jeszcze nie miało miejsca). Aha, i chyba wkradł się jeszcze błąd, jeśli chodzi o teraźniejszość, bo patrząc na to z nieco filozoficznego punktu widzenia, to nie ma czegoś takiego (taka mała dygresja, skoro czas idzie ciągle do przodu i nie zatrzymuje się, to w momencie, gdy myślimy o czymś "teraźniejszym", np. patrzymy na jadący samochód, to zanim nasz mózg to przeanalizuje, obserwowany obiekt zmieni swoje położenie, ogólnie zmieni się - będzie o te mikro sekundy starszy :) - chodzi o to, że nie da się uchwycić teraźniejszości, to trochę jak z wchodzeniem do tej samej rzeki). Sorry za te bzdury, które wypisałem w poprzednim poście, ale pewnie byłem wtedy nie do końca dysponowany ;). Pozdro.
Aha, teraz widzę, o co mi dokładnie wtedy chodziło. Nie można przenieść się do przyszłości - to oczywiste. Ale tak jak napisał autor tematu - nie można też zmienić przeszłości we własnej linii czasu (gdybyśmy zmienili coś w przeszłości, stworzylibyśmy nową linię (inny, równoległy bieg wydarzeń)). Myliłem się tylko co do teraźniejszości(co wytłumaczyłem post wyżej). Mam nadzieję, że nie zagmatwałem :).
Sens podróży w czasie jest moim zdaniem dobrze przedstawniony w flime "Wehikuł czasu" sprzed kilku lat. Można z niego wywnioskować, że jeżeli nawet podróże w czasie byłyby możliwe, a ktoś skonstruowałby wehikuł czasu, aby zmienić jakieś wydarzenie z przeszłości, to tak naprawdę mógłby zmienić każdy fakt z historii, oprócz tego, dla którego stworzył ten wehikuł. To właśnie zdarzenie ostatecznie musiałoby mieć miejsce, może w inny sposób, ale finał byłby ten sam. A to dlatego, że właśnie chęć zmiany tego wydarzenia spowodowałaby podróż w czasie i stworzenie wehikułu, którego istnienie w zmienianej historii musiałoby być "usprawiedliwione". Dlatego uważam, że jeżeli podróże w czasie są możliwe, to najlepiej skonstruować wehikuł (lub sposób takiego podróżowania) bez jasno określonego na początku celu (przynajmniej jeśli chodzi o przeszłość).
W fizyce obowiązuje teoria światów równoległych. Czyli faktycznie nie można zmienić teraźniejszości zmieniając przeszłość - stworzy się tylko równoległy Wszechświat. Jeżeli chodzi o możliwość samych podróży, to fizycy twierdzą, że przy odpowiedniej energii - absolutnie nieosiągalnej na Ziemi i trudno mi sobie wyobrazić, żeby dla jakiejkolwiek cywilizacji - można rozedrzeć tkankę czasoprzestrzeni i przenieść się w czasie. Jednak twierdzi się też, że można być wyłącznie "obserwatorem układu". Innymi słowy - nie tylko nie można nic zmienić, ale nie można nawet egzystować w przeszłym czasie. Nikt by nas nie widział.
PS. Mnie swoją drogą w niemal wszystkich filmach o podróżach w czasie zastanawia jedno - jakim cudem oni tak dokładnie trafiają z momentem, w którym chcą się znaleźć? :) Przecież tego się nie wybiera jak numeru telefonu chyba... ;)
Ja do dzisiaj nie rozumiem jednego, skoro John Connor byl synem Sary i Reese (tego z przyszlosci) to dlaczego nie bylo Reese (tego w terazniejszosci) w drugiej czesci ?
No i co??Zginął w 1984...ale został przecież z 2029(?) przeniesiony do 1984. Akcja T2 dzieje sie w 1997 roku (Reesa nie bylo jeszcze na swiecie a zdazyl juz zginac w 1984). Jesli natomiast gorhand pyta czemu nie bylo Reesa w 2029(?) to powiem ze był albo nawet już go wtedy nie było bo John zdążył go przenies do 1984 przed tymi scenami z T2 dziejacymi sie w 2029. Ocalenie dzieje sie w 2018 gdzie Reese jest dzieckiem albo przynajmniej gdzies ok 15 lat.Daleko mu jeszcze to dnia w ktorym John przeniusł go w 1984. Pokopane...pewnie gdyby John tak bardzo nie walczyl o swoje narodzenie i przezycie (by byc wielkim wojownikiem o ocalenie) to by nie bylo problemu:) Ale i filmu...moze nie bylo by nawet Skynetu i Terminatora
WYBACZCIE _ POSPIESZYLEM SIE Z PUBLIKACJA
No i co?? Zginął w 1984...ale został przecież z 2029(?) przeniesiony do 1984. Akcja T2 dzieje sie w 1997 roku (Reesa nie było jeszcze na świecie a zdążył juz zginąć w 1984). Jeśli natomiast gorhand pyta czemu nie było Reesa w 2029(?) to powiem ze był albo nawet już go wtedy nie było bo John zdążył go przenieś do 1984 przed tymi scenami z T2 dziejącymi sie w 2029. Ocalenie dzieje sie w 2018 gdzie Reese jest dzieckiem albo przynajmniej gdzieś ok 15 lat. Daleko mu jeszcze to dnia w którym John przeniósł go w 1984. Terminatod 3 pokazuje początek wojny, akcja dzieje się w 2003 a Reesa jeszcze nie ma...Nie wiem kto jest rodzicami Reesa, mam nadzieje że nie jego ojciec John i dziewczyna z trójki:P....Pokopane...pewnie gdyby John tak bardzo nie walczył o swoje narodzenie i przeżycie (by być wielkim wojownikiem o ocalenie) to by nie było problemu:) Ale i filmu...może nie było by nawet Skynetu i Terminatora. Tylko że John z 2029 uważał, że jego istnienie zależy od przeżycia okresu od narodzin do pierwszego ataku Skynetu. Owszem wojna była nieunikniona, gdyby nie wydarzenia z pierwszej części ludzie z przeszłości 1984/1997 nie mieli by mikroprocesora i ramienia nad którym pracowali w drugiej części. Ale świat Johna z 2029 był dla niego i bez tego przesądzony nawet gdyby nie wysłał Reesa do 1984 i T800 do 1997 wojna byłaby faktem a wtedy on by nie żył i to by był koniec świata...bo w 2029 roku wojna trwała i nic by tego nie zmieniło
Zle mni zrozumiales normalnie poczatkowo John byl synem Sary i Reese. Potem Reese w 2029 zostaje wyslany do 1984 zeby uratowac Sare i tam tam sie poznaja, w wyniku tego pozniej rodzi sie John. Chodzi mi tylko o to, gdzie jest ten prawdziwy Reese z 1984 ktory jeszcze nie dozyl do 2029, bo wlasciwie powinno byc ich 2 w T1.
Nie rozumiem pytania, przyznaję. W 1984 roku Reese'a nie mogło być, bo jeszcze się nie urodził. Wedle mej oceny, urodził się koło roku 2000.
Maszyny w roku 2029 wysłały do roku 1984 cyborga aby unicestwił matke Johna przed jego urodzinami.Aborcja wsteczna.Ludzie zaraz póżniej przejęły wehikuł czasu i wysłały w ślad za nim Reesa.John już musiał wiedzieć że wysyła swojego ojca.Wszystko jest błędnym kołem.Reese na posterunku policji powiedział że maszyna do przenoszenia w czasie została zlikwidowana ale nie wiedział tego że tak nie było ponieważ zanim to się stało maszyny wysłały kolejnego cyborga w dzieciństwo Johna a ludzie stary typ.Wojna wybucha przez procesor terminatora znaleziony w fabrycę nad którym potem w drugiej części pracował Miles.Czy aby napewno?Myślę że procesor spowodował tylko zmianę obrazu wojny a więc zmieniły wersję przyszłóści co spowodowało że zamiast Reesa został wysłany Arni a maszyny wysłały ulepszony prototyp cyborga.Jak się okazało w trzeciej części ta wojna i tak wybuchła.A więc wracając myślami do pierwszej częsci zanim Reese trafiając do przeszłości spłodził Johna w innej z wersji jego pierwotnym ojcem musiał być ktoś inny.
film ma za zadanie odprężać, bawić a jak chcesz sobie obejrzeć coś co dzieje sie z prawami fizyki i natury to polecam filmy popularno naukowe na national geographic, bo podchodzac tak do sprawy ze cos w filmie jest bzdurne to kazdy film nawet te najlepsze mozna dac im najnizsza note
Myślę, że wielu z was ma po części rację, ale nie do końca.. Na pewno nie ma jednego kręgu czasowego, bo wtedy następne części T byłyby bez sensu. Ja to widzę tak:
Mamy pierwszy(podstawowy) krąg czasowy. W 1997 wybucha wojna nuklearna. Okazuje się, że to superkomputer Skynet, który uznał ludzi za zagrożenie. Wytepił 75% ludzkości i zaczyna tworzyć maszyny(Terminatorów) w celu zniszczenia reszty. Ludzkość jest bezradna. Ale pojawia się człowiek, który nauczył ich walki z maszynami, tym gościem jest John Connor. John zna swoją przeszłość i wie, że musi wysłać Reesa do 84 żeby go spłodził, bo inaczej by się nie urodził. Maszyny wysyłają w przeszłość Terminatora T800 w celu zabicia Johna zanim się jeszcze nie urodził, myślą, że może uda im się coś zmienić żeby nie było Connora i wtedy ludzkość by przegrała, Connor wysyła swojego ojca. I tu się nic nie zmienia, bo Terminatorowi się nie udało. Według Reesa nikt już nie został wysłany, ale skoro wymyslili jeden wehikuł to dlaczego nie miałoby byc ich więcej? Uważam, że niedługo po wysłaniu T800 maszyny wysyłają T1000 do 97 żeby miec wieksze prawdopodobieństwo na zwycięstwo, John wysyła T800 w celu obrony. I TU SIĘ ZACZYNA NOWY KRĄG CZASOWY:
Jonh Connor wraz z T800(w pzeszłości, czyli97) opózniaja wybuch wojny wiec zaczyna się nowy krąg odmienny od tamtego ale podobny. Bo wojna i tak musi wybuchnać. W tym nowym kręgu wysyla Reesa i T800 z tą różnicą, że w T1 reese mowi Sarze ze wojna wybuchnie w 2004. W T2 bohaterowie chcą powstrzymac wojnę, robią co zrobili, ale ona wybucha i tak w 2004 i nie udaje im się ją opóznic. Dodatkowo maszyny w 2032 wysylaja Tx zeby zgladzila doroslego juz Johna (w2004) jeszcze przed wybuchem wojny, bo myslą że może uda się im go zgładzić i spowodować nowy krąg, nie udaje im się to.
Ja tak to widzę. Myslę, że to najbardziej trzyma się kupy. Oczywiscie kazdy moze miec swoje zdanie.
a ja to widze tak ze skoro musi byc zachowana czasoprzestrzen to wiadomo ze ziemia sie obraca i ze jezeli by sie pomylili o pare sekund to cofajac sie w czasie musieli by sie cofnac do tego w o tyle czasu aby ziemia byla w tym samym miejscu co w czasie cofania sie w czasie czyli raczej nie mozliwe po oprocz tego ze ziemia sie obraca i krazy wokol slonca to i nasza galaktyka krazy wokol innej czyli czas jaki musi minac aby ziemia byla 2x w tym samym miejscu wedlug odniesienia sie do calego wszechswiata wynosi bardzo malo jakby wrecz nie powiedziec ze 0
czyli film jest absurdalny