Powtórny seans tego zapomnianego hiszpańskiego horroru po pięciu latach od czasu pierwszej projekcji.
Subtelny horror w stylu "Strefy mroku" o łysiejącym pracowniku stacji kolejowej imieniem Ruben, który ilekroć wybija północ i ktoś umiera w miasteczku widzi nadjeżdżający i dyszący parą pociąg widmo. Lokalny ksiądz Don Carmelo odnosi się do tych rewelacji ze sceptycyzmem. Mari Paz Pondal pokazuje biust, ale w "Terror en el tren de medianoche" nie ma gore ani brutalnych scen. Trochę też za mało nastroju grozy, acz scena otwierania grobu i wyjmowania trumny przez Rubena całkiem sympatyczna. Odgłosy jej towarzyszące (nieco przypominające puszczyka) słyszałem wcześniej w świetnym jugosłowiańskim horrorze wampirycznym "Leptiricia" z 1973 roku. Film trwa 77 minut.