Przed laty czytałem w archiwalnym piśmie reportaż z realizacji tego filmu, i faktycznie, podziurawiona czarna plansza imitowała gwiaździste niebo. Z dzisiejszego punktu widzenia rozbrajają efekty specjalne kosmicznych scen. Zwłaszcza pierścienie Saturna to żenada. Rozumiem jednak ówczesne możliwości realizacyjne tym bardziej w naszej części świata. Zbyt głośny jest dźwięk lecącego statku, którego zresztą nie powinno być w próżni. Do tego stale wydobywający się z niego ogień w trakcie swobodnego lotu jest sprzeczny z fizyką.