Nie rozumiem tej ogromnej fali krytyki zalewającej fora "The Box". Film według mnie solidny. Rozwinięcie i zakończenie naprawdę świetne, środek może troszke nieskładny, miejscami jakby reżyser sam nie wiedział co ma kręcić, ale ogólne wrażenie jak najbardziej pozytywne (znakomity Frank Langella, ale i beznadziejna Cameron Diaz i przeciętny James Marsden).
Wiele ataków za podstawe ma nawiązania do wcześniejszych filmów reżysera czy Davida Lyncha (podobno wielkiej inspiracji R.K), ale przecież scenariusz filmu powstał na podstawie książki, więc oskarżenia o plagiat są tu bezpodstawne (choć przyznaję, że książi nie czytałem, i nie wiem na ile reżyser zmienił na swoje potrzeby literacki pierwowzór).
Moja ocena filmu to 7/10.
A ten chłopak, który ośmieszył Diaz w klasie i pokazywał "peace" do Marsden'a na przyjęciu miał w sobie coś przerażającego i niespokojnego ;)
I dodam jeszcze że sam film bardzo wciągający, miałem zamiar obejrzeć go wieczorem, ale gdy popołudniu włączyłem "na 5 min żeby zobaczyć jak zrobiony" to już obejrzałem do końca.
A ja w porównaniu do Ciebie jednak rozumiem tą "falę krytyki". Film zdecydowanie przekombinowany , niespójny i mało logiczny. Owszem, z pewnością jest ciekawy i było w nim parę fajnych wątków ( jak ten przerażający chłopak z klasy Diaz o którym wcześniej wspomniałaś ). Tajemniczy i intrygujący początek też jest plusem ale jak sama zauważyłaś w trakcie rozwijania się akcji fabuła robi sie taka zagmatwana ,że zastanawiamy sie czy reżyser sam wie o co mu chodzi...
Moim zdaniem przedobrzyli z tym filmie...