Mocno rozwleczony ale bardzo absorbujący, nie znałem pierwowzoru literackiego więc bylem bardzo ciekawy wyjaśnienia kwestii pudelka i tajemniczego gentlemana z poparzoną twarzą (Frank Langella jest zdecydowanie największą atrakcją tego filmu). Dowiedziałem się że dokonano wcześniej tej ekranizacji jako epizod w serialu "Strefa Mroku", myślę że gdyby nie rozciągnięto scenariusza do pełnego metrażu to byłby z tego naprawdę fajny materiał do jakiejś nowej serii. Podobała mi się bardzo prosta i spójna fabuła oraz zabawne zakończenie. Postrzegam to jako satyrę utrwalającą stereotyp mężczyzny kierującego się wzniosłymi ideami oraz pragmatycznej kobiety która kwituje je słowami typu "rodziny tym nie wykarmisz" i zdolna jest iść po trupach by zrealizować swoje prokreacyjne fantazje. Kreacja Cameron Diaz z oczywistych względów jest odpychająca. Jej mąż robi wrażenie tyle szlachetnego co okropnie naiwnego nieudacznika i aż prosi się o skrócenie jego cierpień. Natomiast ich syn jest tak odrażający że od samego początku życzyłem mu jak najgorzej. Ogólnie cały film przedstawia instytucję rodziny w niekorzystnym świetle i właśnie to w moich oczach jest jego największym atutem. Sama historia skrzyneczki jest bardzo banalna i wtórna, dużo filmów takich jak "Quatermass Xperiment" lub "Żona Astronauty" wykorzystuje ten sam pomysł znacznie lepiej. Ale w tym przypadku jest to tylko pretekst dla równie oklepanego motywu kobiety otwierającej puszkę pandory i tego że gdzie diabeł nie może tam babę pośle. Technicznie film jest taki sobie ale nie razi niczym szczególnym, pozwala skoncentrować się na historii. Podsumowując dobrze się bawiłem i nie żałuję poświęconego czasu ale nie jest to film który chciałbym mieć na półce albo w inny sposób do niego wracać.