Reżyserska katastrofa. Dopiero dziś przeszło mi przez myśl, że Donnie Darko mógł być szczęśliwą pomyłką tego pajaca (Richarda Kelly'ego). Jak można stworzyć taką przepaść klasy pomiędzy swoimi filmami...
-Brak umiejętności utrzymywania i rozładowywania napięcia, wszystko jest jak stojący przez cały seans - p*nis. Nikt nie wie po co? Aż w końcu zaczyna boleć.
-Brak umiejętności przyspieszenia akcji, gdy tego potrzeba.
-Ujawnianie masy niepotrzebnych bzdur, by nawet ich nie rozwinąć, to po prostu głupota.
-Nieumiejętne prowadzenie aktorów
-Zawieszenia nawet po mało-istotnych kwestiach, tak jakby miały zawiązać Bóg wie jaką Mysterę, a wychodzi parodia.
-Zbyt długie ujęcia, wszystko jest ospałe, bez werwy i emocji
-Cały czas plany ogólne, albo amerykańskie. Psychologiczne zbliżenie na twarz występuje równie rzadko, co umiejętnie zagrana jakakolwiek scena przez Cameron Diaz.
-Brak gry detalami
-Nie ma zawiązania konfliktu
Jedyne co było interesujące, to końcówka i pomysł na wybieranie pomiędzy chłopcem a Diaz. Dobrze, że ją zabił. Należało się za tak partaczone aktorzenie.
Zmarnowany pomysł na ciekawy film akcji Sci-Fi z pudełkiem decydującym o czyimś życiu. Myślałem, że zasnę przy ich decyzjach 'nacisnąć i zabić, czy nie nacisnać'... Rozgrywa się dramat w umyśle człowieka, a Oni pier**lą jakby decydowali o kupnie tortu na urodziny. To samo gdy ich syn stracił dwa zmysły... Zero realnych reakcji.