"Dostaniesz milion dolarów, jeśli naciśniesz guzik. Jednak ktoś wtedy zginie. Ktoś, kogo nie znasz”. Drewniana skrzynka, z guzikiem u góry. Atrapa, to oczywiste – żadnych czujników, zero elektroniki, pustka. Jednak oferta jest jak najbardziej prawdziwa, tak więc główni bohaterowie nowego filmu Kelly’ego mają dylemat. Muszą się też spieszyć – jutro oferta będzie już nieaktualna...
Początek tej historii jest przegadany i trochę się wlecze, charakterystyczne elementy dla stylu Kelly’ego siedzą cicho gdzieś pod spodem, czekając na właściwy moment. W momencie podjęcia decyzji, film nabierze gwałtownego tempa, a fabuła epickich rozmiarów. Wtedy też w pełni eksploduje styl Kelly’ego – on wie, że może w swoim filmie zamienić miejscami racjonalność z nieracjonalnością, i to wykorzystuje. Dzięki temu, patrząc na tytułową skrzynkę, wiedziałem że ona nie jest TYLKO skrzynką. W świecie realnym owszem, naciśnięcie nic by nie dało. Ale to film, tam panują inne zasady. Naciśnięcie guzika może oznaczać absolutnie wszystko. I tak jest w zasadzie z każdym elementem składniowym w filmie.
Szkoda, że się zapędził, i dodał w środkowej części filmu kilka scen, które są efekciarskie i nużą, a z fabułą mają raczej mało wspólnego.
Nie mogę jednak powiedzieć, że film nie ma sensu – reżyser w pewnym momencie mówi jasno, co chce przekazać tym filmem, i to zasadniczo mu się udaje. Jedna z głównych postaci wypowiada zdanie, które uświadomiło mi w pełni, czy tak naprawdę było tytułowe pudełko, czym był milion dolarów, i na czym tak naprawdę polegał sens dylematu, jaki został narzucony małżeństwu bohaterów.
Kelly przypomniał, że ważne jest posiadać zasady. Być ich pewnym, oraz je pamiętać – bo ich test może się Cię spotkać w przeróżnej formie, każdego dnia. Na tym polega życie.
6/10