Cóż ten nieporadny, amatorski w gruncie rzeczy film to taka zabawa w kino. O grze aktorskiej nie ma co mówić. Wszyscy braki w umiejętnościach nadrabiają entuzjazmem. Bardziej przypadli mi więcej do gustu jako oni sami nie zaś bohaterowie, których odgrywali. Jednak historia była całkiem nieźle pomyślana i może kiedyś powstanie profesjonalny remake, bo na to akurat bohaterowie zasługują.
Jednak przeraża mnie trochę przesłanie filmu. Zero romantyzmu. Tu nie ma miejsca na miłość Romeo i Julii (czy też w tym przypadku Juliana). Szaleńcza, głupia, młodzieńcza miłość zostaje odrzucona na rzecz obowiązku. To takie dojrzałe i w gruncie depresyjne. Może i romantyczna miłość źle się kończy, ale przynajmniej daje intensywne przeżycia. A tu przystojny i sympatyczny chłopak zastąpiony jest rodzinnymi obowiązkami i potencjalną randką z pakowaczem. Dziękuję, ja wysiadam.
Zgadzam się co do pierwszej części twojej wypowiedzi. "The Conrad Boys" to film trochę pokraczny, ale całkiem sympatyczny, bo czuć, że ktoś tu się jednak starał i komuś zależało. Aktorstwo takie jak już wspomniano (Lo nawet momentami robi się nieznośny), kiedy ktoś tu wchodzi do pokoju to od razu wiemy, że przed chwilą ktoś krzyknął: "akcja".
Co do zakończenia - jest ono dość rozsądne i bliższe prawdzie niż romantyczna ucieczka z ukochanym. Niestety.