Cóż. Stone'owi nic nie można zarzucić, bo jest super reżyserem i film jest naprawdę porządnie zrobiony. Ale postać Jima?! Pokazał go tylko jako ćpuna, dziwaka i jakiegoś ostro pokręconego człowieka. A przecież Morrison był przede wszystkim poetą... W tej kwestii Stone mnie rozczarował, mógł się bardziej postarać dlatego daję 7/10.