oczywiscie jak w filmie pokazane są tylko najważniejsze wątki własciwie bardziej ogolnych nie mozna by znalezc w Jego życiorysie. Po obejrzeniu tego filmu, bez przeczytania biografi Hopkinsa i Sugermana, właściwie nie wiadomo nic o Jimie, jego uczuciach emocjach, i głębokich, baaardzo zastanawiających przemysleniach,...
więcej
Czegoś mi brakowało w tym filmie...
Ah tak! Samego Morrisona.
Film nie jest zły, ale zwyczajnie boli mnie, jak ktoś pragnie naśladować mistrza. szamana,
którego "Charyzma" była drugim imieniem. Uważam, że "wielcy fani", skoro uważają się za
tak owych, powinni sięgnąć po książkę. Jestem zdecydowanie...
Oglądając "The Doors" można odczuć klimat co najmniej nieprzyjemny. Każdy kadr przepełniony jest niekończącym się szaleństwem, w którym nie ma żadnych granic. Wszędzie unosi się narkotyczno-pijacki duch końca lat 60. Trudno szczerze o lepszy obraz tamtych dni. Można wszystko aż nadto odczuć. Jednocześnie skupiamy się...
więcejja tak właśnie mam. A co do filmu: początek mi się najbardziej podobał a później coraz gorzej i gorzej, ale myślę że to zabieg celowy bo po prostu stan Jima się pogarszał i reżyser chciał specjalnie nastrój takiego nieładu, chaosu, ruiny
Film uważam, za bardzo dobry,ale bardziej od filmu zaintrygowała mnie sama gra aktorska głównego bohatera.Kilmer został stworzony do tej roli!!!
Niewiem czy oni sa podobni czy Van zostal tak ucharekteryzowany ale trzeba przyznac, ze w tym filmie jest strasznie podobny do bohatera ktorego odgrywa.
Film jest ogólnie dobry ,fajnie się go ogląda ,ale ktokolwiek przeczytał jakąkolwiek biografie o Jimie wie ,że ma mało wspólnego z prawdą.
Jak dla mnie film "The Doors" należy do genialnych. Pierwszy raz ujrzałam go jakieś dwa lata temu, a wczoraj w nocy postanowiłam sobie przypomnieć. Zachwyciłam się filmem samym w sobie, bo nie biorę pod uwagę tego, że przedstawił Jima - jeśli wierzyć słowom członków zespołu - w świetle nieprawdziwym, kłamliwym. Dobrze...
więceji obejrzę pewnie jeszcze nie raz. Aha, jeszcze ważna informacja dla tych którzy nie władają biegle angielskim. Film najlepiej zripować z DVD bez lektora i dopasować napisy z tłumaczeniem piosenek, wtedy efekt jest zarąbisty.
Co to za piosenka, która pojawia się podczas imprezy u Andy Warhola?
A co do filmu,bardzo mi się podobał, jest wręcz rewelacyjny. Dla tego dałam ocenę 9/10. Lecz było parę mankamentów, mianowicie te wszystkie nagięcia na historii Jima. Pokazano raz, być może dwa razy to, że czyta poezję. Na to, że był poetą...
Ja nie miałem i nie chce mieć, ale interesuje mnie to czy pokazane w filmie "odloty" członków grupy wyglądają w rzeczywistości podobn9ie do tych z filmu?
Zastanawiam się, czy za 20 lat niektórzy z współczesnych muzyków przejdą do legendy tak jak to było wcześniej... Może John Lenon, Jimi Hendrix, Jim Morrison itd. byli tylko dziećmi swoich czasów. Może świat potrzebował wtedy idoli... Kto z dzisiejszych muzyków może przejść do legendy?