Nie ma co ukrywać, że "The Jester" to produkcja dosyć ciekawa. Motyw psychopatycznego iluzjonisty rzadko pojawia się we wszelkiego rodzaju horrorach. Poza tym gra aktorska Jestera oraz muzyka również stoją na wysokim poziomie. Pomimo
oryginalności, którą to dzieło poniekąd posiada przejmuje ono niestety problemy współczesnego horroru. Być może również z uwagi na niski budżet. Oto niektóre z nich:
1)W mieście,a konkretnie na ulicach miasta w którym dzieje się akcja nie ma prawie w ogóle ludzi, jedynie kilka osób chodzi po jakby nie patrzeć dużym obszarze.
2) Gdy pojawia się Jester nagle ludzi nie ma. Ludzie przecież musieli zniknąć by Jester mógł uśmiercić głównego bohatera więc można wytłumaczyć to "magią" antagonisty. Zwykłe niedopowiedzenie próbujące wytłumaczyć i zrzucić wszystko na magię.
3) Dlaczego Jester niektórych zostawia w spokoju, a niektórych morduje? Jakim tropem wybiera swoje ofiary? Czy może po prostu twórcy nie chcieli zbytnio przedłużać filmu więc totalnie zbędnym dla nich byłoby prezentowanie kolejnych dokonań tytułowego antybohatera.
4) Główny bohater właściwie nie ma opcji wygrania z Jesterem-musi zginąć by dodać ostrości i wdzięku czarnemu charakterowi przy tym stosując niedopowiedzenie nr 2
Pomimo przeciętnej gry głównego bohatera i wielu niedopowiedzeń jest to produkcja dosyć ciekawa i myślę że samemu warto wyrobić sobie o niej zdanie. Dla mnie była ona niestety zwykłym przeciętniakiem z małymi ambicjami. Moja ocena: 4,5/10