PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=603461}
5,2 4,2 tys. ocen
5,2 10 1 4170
5,8 13 krytyków
The Lords of Salem
powrót do forum filmu The Lords of Salem

Rob Zombie sięga po legendę wiedź z Salem by - jakże by miało być inaczej - przekonwertować ją na własną modłę. Choć tym razem, trzeba przyznać, jest znacznie spokojniej i bardziej konwencjonalnie, niż w przypadku wcześniejszych obrazów muzyka. Przynajmniej do czasu...
Pierwsza połowa filmu, niestety, przynosi zawód: brak w niej napięcia, a to, co ma wzbudzać grozę, rozczarowuje swą wtórnością. Same stare sztuczki i schematyczne rozwiązania, jakich mnóstwo w dzisiejszych horrorach. Bohaterka - nieciekawa, podobnie jak jej otoczenie. Ciekawiej zaczyna się robić dopiero około pięćdziesiątej minuty. Wtedy to Zombie podejmuje decyzję o tym, że może sobie nieco "pofolgować": coraz częściej zamazuje się granica między tym, co rzeczywiste, a co zrodzone w obłąkanym umyśle. Narkotyczne wizje zaczynają zapełniać ekran, ciesząc zmysły i bawiąc. I tak już do finału, który wynagradza wcześniejszą nudę i wtórność. Nie zmienia to jednak faktu, że "Lords of Salem" to pozycja bardzo nierówna. Inspiracje w większości przypadków są aż nazbyt oczywiste: trochę Kubricka (hotelowe wnętrza jak żywo przywodzą na myśl "Lśnienie"), odrobina Russella (kiczowate emanacje złego widziane już choćby w "Kryjówce Białego Węża", takoż "Diabły" się kłaniają), nie zabraknie też Polańskiego (chyba nie muszę wymieniać tytułu). Po seansie miałem mocno mieszane odczucia: klimat jest naprawdę fajny, postaci trzech wiedźm, odtwarzane przez weteranki gatunku - kapitalne. Brak w tym jednak odpowiedniego "kopa", szaleństwo formalne sąsiaduje z wyraźnym brakiem konceptu na to, czym całość ma być. Żart kłóci się z miejscową powagą, realizm z halucynogenną otoczką. Jedno za to jest pewne: po seansie nabiera się nieodpartej ochoty na Velvet Underground.