Nie wiem, kto dał temu filmowi jedna gwiazdkę i czego się spodziewał, ale dziełko zasługuje na o wiele więcej. Jest to produkcja telewizyjna, więc nie uświadczymy tu detalicznie pokazanej okrutnej przemocy, choć hektolitry krwi się pojawiają... w nieco innej formie ;)
Ale do rzeczy: reporter Kolchak opowiada nam z offu (nagranie z dyktafonu) niezwykłą przygodę, którą przeżył, usiłując napisać artykuł o seryjnym mordercy, pozbawiającym swe ofiary krwi. Początkowo sądzi, że ów zwyrodnialec to osobnik udający wampira, jednak rzeczywistość jest o wiele bardziej zaskakująca, niż to sobie początkowo wyobrażał.
Całość przesycona jest ironicznym poczuciem humoru, a sam Kolchak przypomina detektywów z filmów noir, co podkreśla stosowny ubiór. Również pierwszoosobowa narracja z offu jest ukłonem w stronę gatunku. Film zawiera także wątki sensacyjne, ogląda się go bez znużenia, a do tego ładnie wykreowano duszną atmosferę grozy. Zabójca w Night Stalkerze nie ma w sobie nic romantycznego, jest potworem zagrażającym rodzajowi ludzkiemu, do tego stosującym wyrafinowane metody wysysania ludzi (transfuzja krwi ukradzionej ze szpitala serwowana ofierze po to, by pić z żywej dziewczyny).
Świetna rozrywka z gorzką końcówką. Ale czy mogło być inaczej? ;)
Tak, jest to pilot serialu o nadprzyrodzonych zjawiskach, z którymi ma do czynienia ironiczny dziennikarz, stary zgred Kolchak :)