„F***ing farmers!” – wykrzykuje dzielnie bohaterka slashera „The Redwood Massacre” tuż po tym, jak udaje jej się uśmiercić prześladującego ją, psychopatycznego rolnika. Pokryta juchą od stóp do głów postać podpowiada, z jak krwawym filmem mamy do czynienia. I owszem, „Redwood…” jest filmem mocno zbroczonym posoką. Galony farby przez twórców zostały jednak spożytkowane miernie. Bohaterowie horroru topią się w gęstej, czarnej mazi, która najczęściej bucha z nich w tandetnym efekcie slow motion. Kiedy indziej, zamiast montażu i charakteryzacji, rażą aktorzy oraz scenariusz: odtwórcy ról sami nie wiedzą, czy śmieją się czy może płaczą, i w sumie trudno im się dziwić, biorąc pod uwagę, jak denny tekst przychodzi im wyklepywać. Szkocki reżyser David Ryan Keith nakręcił jeden z najgorszych filmów grozy, jakie dane było mi zobaczyć w ciągu ostatnich miesięcy, a fakt, iż operował minimalnym budżetem sugeruje jedynie, że możniejszego projektu również by nie udźwignął. Niech Pan spojrzy na początki karier Sama Raimi czy Johna Carpentera, Panie Keith!
hisnameisdeath . wordpress . com/2015/06/03/krotka-pilka-the-redwood-massacre
facebook . com/hisnameisdeath (spacje!)
Strasznie bezsensowny bełkot zapodałeś. Widać, że nie masz cienia pojęcia o tym jak się kręci filmy bo byś takich bzdur nie pisał. Przecież to jest produkcja amatorska, wystarczy obejrzeć dokument dołączony do dvd(zamiast kraść z torrentów) żeby się dowiedzieć jak ten film powstawał(w weekendy, przez 6-8 miesięcy). To, że udało się stworzyć produkt, który przyjęto do szerokiej dystrybucji, jest ogromnym sukcesem i dowodem właśnie na to, że gość potrafi zrobić coś z niczego. Przez 80% czasu trwania jest to najbardziej nihilistyczna rzecz jaką widziałem od czasu 'Seed'. Ten film nie jest pozbawiony błędów i głupot, a aktorstwo w wielu przypadkach jest bardzo słabe, ale całość wypada naprawdę nieźle. Nie każdy musi być zaraz jak Raimi, czy Carpenter. Poza tym oni mieli jednak znacznie większe budżety niż 'Redwood Massacre'
Ale mnie nie interesuje jakaś denna historyjka wyprutego z talentu reżyserzyny, ja wymagam od filmu, by był dobry (lub, niekiedy, urzekający w tym, jak bardzo jest mierny - "TRM" nie podlega też pod tą definicję). Są twórcy, którzy operują możliwie jeszcze mniejszym budżetem i dokonują cudów. Horror opiera się dziś w dużej mierze na kinie niezależnym i - wbrew obiegowej opinii - powstaje mnóstwo świetnych, choć niskobudżetowych filmów. "Redwood Massacre" absolutnie nie jest jednym z nich; "Seed" Uwe "F*ck you all!" Bolla też nie był...
Mało powstaje filmów tak nihilistycznych jak ten(czy 'Seed'). Klimat tego filmu jest ponury jak diabli(poza końcówką, niestety) i odbiega od zwyczajowej, lżejszej slasherowej sieczki i już za to należy się plus bo mimo, że fabularnie jest to kolejny slasher jakich setki, to jednak utrzymany jest w kompletnie innym, cięższym nastroju. Nie twierdzę, że to świetny film, ale jeżeli określasz go mianem jednego z najgorszych filmów jakie widziałeś przez ostatnie miesiące to najwyraźniej bardzo mało oglądasz. Chętnie też dowiem się co to są za cuda z możliwie jeszcze niższym budżetem? Bo TRM kosztowało w sumie 50 tysięcy funtów, a patrząc na dokument o powstawaniu, śmiem twierdzić, że i ta kwota może być nieco zawyżona w celach marketingowych.
Technicznie film jest w pełni profesjonalnie wykonany co przy takim budżecie graniczy z cudem i widać, że reżyser musiał samemu robić wiele rzeczy na każdym etapie produkcji, co jest zaprzeczeniem 'wyprutego z talentu reżyserzyny'.
Mógł robić i wszystko, ambicja nie równa się talentowi. Oglądam wiele i bardzo chciałem docenić ten film za cokolwiek. Niestety, poziom jego amatorstwa jest bolesny, a całokształt niemożliwy do zaakceptowania. Kocham kino i w prawie każdej produkcji znajduję coś, cokolwiek, co zasługuje na aplauz, coś, co mnie urzeka. Nic takiego nie udało mi się znaleźć w "TRM". Trochę doinformowując się na temat filmu, przekonałem się, że prawie nikomu się to nie udało.
Cóż. Widać jesteś laikiem. Nie wiem gdzie się doinformowałeś, ale film zgarnął całą gamę nagród na dość prestiżowym gatunkowo festiwalu w Chicago. Produkcja ta może się podobać lub nie, kwestia dyskusyjna, ale pisząc, że jest amatorsko zrealizowany robisz z siebie pośmiewisko i tyle w temacie. Założyłeś sobie bloga i wydaje ci się, że masz jakieś pojęcie o filmach, ale niestety, takie wypowiedzi jawnie cię dyskwalifikują i przedstawiają jako kolejnego dzieciaka, który ściągnął film, który nie okazał się produkcją za 20 baniek, a co za tym idzie - jest słaby i amatorski.
Ten film to żadna rewelacja, ale jechanie po reżyserze od 'beztalenci' jest wyjątkowo szczeniackie. Co Ty w życiu osiągnąłeś, oprócz tych kilku żenujących zdań, które wklepujesz w klawiaturę na FW? No i gdzie są te rzekomo jeszcze tańsze, wybitnie zrealizowane produkcje?
Ten festiwal jest równie prestiżowy, jak Ty jesteś jakimkolwiek autorytetem w temacie. Bronisz jakiegoś filmidła docenianego tylko przez pozerów, którym wydaje się, że im horror jest tańszy, tym bardziej zaimponuje kręgom ich hipsterskich kumpli. Festiwal wzajemnej, próżnej adoracji. I nie wmawiaj mi, proszę, że lecę tylko na drogie filmy, bo tak wcale nie jest. Bardzo cenię sobie kino offowe wszelkich gatunków.
Szczeniackie jest jechanie po innych, bo nie mają takiego zdania jak Ty. Szczeniackie jest mieszanie czyjejś pracy z błotem bez zapoznania się z nią ("bloga se założył, ale to tylko blog, nie strona ściągająca tysiące wyświetleń dziennie, to mu dosram, że ch**nię tam odwala"). Ocenianie czyjejś pracy negatywnie - nawet ostro - po zapoznaniu się z nią, nie jest z kolei szczeniackie: świadczy o tym, że nie cieszysz się BYLE G*WNEM.
Nie prowadzisz konstruktywnej dyskusji, plujesz tylko jadem, a ja nie chcę wiedzieć, jakie frustracje się za tym kryją. Znudzony, żegnam Cię serdecznie.
Ok, trzeba cię naprostować bo widzę, że znowu popłynąłeś i uskuteczniasz bełkot.
1. Festiwal wzajemnej adoracji? Chłopaku, ten festiwal jest w USA, a TRM jest filmem szkockim, nakręconym na szkockim zadupiu. Rzeczywiście jest co adorować, co roku mają w programie masę rodzimych produkcji, ale jednak docenili malutki, niezależny film, którego twórcy nijak nie byli by w stanie posmarować im pieniędzy za promocję/nagrody.
2. Festiwal ten z pewnością jest bardziej prestiżowy niż wypociny na FW jakiegoś chłopaczyny, który naściągał sobie filmów z torrentów i chce uchodzić za eksperta, którym nie jest i sądząc po sposobie bycia i pisania, nigdy nie będzie.
3. Nie rozmawiamy o mnie, tylko o filmie, ale wyobraź sobie, że ja mam pojęcie o kręceniu filmów , a horrorem zajmuję się prawdopodobnie dłużej niż stąpasz po tym świecie i właśnie dlatego tak, a nie inaczej skomentowałem Twoją wypowiedź bo jest to bełkot ubrany w ładne słówka(a i to nie zawsze), a nie merytoryczna wypowiedź człowieka, który ma pojęcie o czym pisze.
4. Szczeniackie jest to co Ty uskuteczniasz. Nigdzie po Tobie nie jechałem ani nie obrzucałem wyzwiskami. Nazwałem cię laikiem bo nim jesteś. Widać to po Twoich wypowiedziach i wyobraź sobie, że przejrzałem Twój blog i wypowiedzi i profil na facebooku, więc możesz już darować sobie gadki o tym jakie to wieśniackie jest pisanie o czymś, czego się nie widziało. Widziałem. Delikatnie mówiąc, nie jestem pod wrażeniem.
Ty natomiast nie masz problemu z obrażaniem człowieka, nazywając go 'miernym reżyserzyną'. To są zwroty niegodne jakiegokolwiek recenzenta, a odpowiednie dla 15 letnich gimbusów, więc nie próbuj teraz odwracać kota ogonem bo jaki jesteś każdy widzi.
Dyskusja z mojej strony nie może być konstruktywna bo jesteś głuchy jak ściana na wszelkie argumenty. Proponujesz aby gość brał przykład z Raimiego, czy Carpentera(wow, jakie oryginalne!) podczas, gdy pierwszy od 20 lat kręci same szmiry, a drugi ma w dorobku sporą ilość filmów kiepskich. Nazywasz amatorszczyzną film, który z technicznego punktu widzenia jest w pełni profesjonalny. Chcesz amatoszczyznę? To obejrzyj sobie trochę undergroundowego gore z USA, zobaczysz amatoszczyznę.
Z mojej strony nie ma żadnego jadu ani frustracji. TRM oceniam w skali FW 6/10, więc daleki jestem od zachwytów, ale jest to solidnie zrobiona rzecz, za której skończenie należy się szacunek, a nie wyzwiska. Hipsterem jesteś Ty, prowadzisz sobie bloga i bardziej niż prostytutka zabiegasz o atencję, wklejając linki do tegoż bloga/profilu na FB gdzie popadnie. Nie pomoże. Piszesz żałośnie słabo, nie masz bladego pojęcia o gatunku i najwyraźniej ludzie to widzą(nieprawdopodobna ilość 'polubień' mówi sama za siebie, poziom postów również).
Zgadzam się praktycznie ze wszystkim, jedyną zaletą jaką zauwazylem była postać farmera, która robiła naprawdę mocne wrażenie.