PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=34565}
6,9 221 588
ocen
6,9 10 1 221588
6,5 11
ocen krytyków
The Ring
powrót do forum filmu The Ring

Ktoś mi wyjaśni, dlaczego pełno jest malkontentów japono-filów, którzy potrafią amerykańską
wersję mieszać tylko z błotem, a japońską wywyższać na piedestały? Oglądałem amerykańską
w 4tej klasie podstawówki i sprawiła, że (razem z przedłużeniem tego przez dwójkę) miałem
poważne fobie ze 2 lata, tak przeraziła mnie formuła tego filmu, przenikająca telewizyjna cisza...
szum... sama historia.
Japońską widziałem między 2/3 liceum i wydawała mi się tylko nudna, a miejscami żałosna.
Ta scena chociażby na jakimś zgromadzeniu, z wyskakującą Samarą i parzącą główną
bohaterkę rękami... To było żałosne. Nie wiem na ile działa mój wiek. Prawda, że i
amerykańska mnie nie straszy już... ale amerykańska nie powoduje u mnie ziewania i
kwaśnego uśmiechu zażenowania. Ktoś wyjaśni mi wielkie plusy japońskiej?

użytkownik usunięty
Mefisto7

Dla lewactwa wszystko, co amerykańskie, jest złe! Nawet, jak po obu wojnach światowych przysyłali do zrujnowanej Europy żarcie, ubranie, fajki itp. A to, co egzotyczne (w tym wypadku małe i skośne :D) należy wychwalać pod niebiosa!!

ocenił(a) film na 7

Ciekawa odpowiedź, choćby dlatego, że polityczna. Częściowo jest to prawda bo spora część lewactwa nie cierpi USA i wszystkiego co z nimi związane. Jednak świat się zmienia i to co było oczywiste za Reagana już dziś takim nie jest, sprawa nie jest taka prosta. Prawie od zawsze i w 90% kino hollywoodzkie było i jest właśnie... lewicowe, najlepszy przykład to tematyka wojny wietnamskiej gdzie na palcach jednej ręki drwala można policzyć filmy nie lewicowo-pacyfistyczne. Co więcej całkiem spora ilość tego lewactwa to... obywatele USA a i w drugą stronę, większość znanych mi powiedzmy prawicowych konserwatystów woli kino... japońskie właśnie ze względu na wyłażącą z prawie każdej amerykańskiej produkcji lewicową poprawność polityczną i całkiem tradycyjny świat kina Japonii.
A dlaczego ludzie hejtują amerykańskie wersje? Ano czasami ze wzmiankowanej wyżej lewicowej niechęci do USA, czasami z zauroczenia kulturą dalekiego wschodu, a czasem bo to inne kino i to prawda. Oryginały mają zdecydowanie mniej fabuły, więcej nastroju, akcja jest zwykle wolniejsza, montaż spokojniejszy a postacie dużo więcej mówią , bogatsze są kolory, więcej dźwięku, ogólnie wszystko jęst "więcej i bardziej" - tak po "hamerykańsku" właśnie. Nie oszukujmy się robi się te US wersje tylko dla kasy z filmów które stały się hitami już w wersji japońskiej i robi się je właśnie po amerykańsku aby tam osiągnąć jak największy zysk. Różnice raz są większe, raz mniejsze, np. Ring nie różni się tak bardzo fabułą tylko miejscem akcji i aktorami i to nawet nieźle wyszło ale już Klątwa Ju-on to już zupełnie różne filmy, fabuła jedynki nawet podobna i w Japonii w dodatku z japońskimi aktorami ale... klimat zupełnie inny, dwójka już "pojechała" a trójka? No cóż tu już chyba tylko tytuł się zgadza :) Więc bywa różnie ale zawsze wersja amerykańska jest typowo hoollywodzką produkcją obliczoną na ten rynek i na zysk i po obejrzeniu oryginału, jeśli ten się podobał, oglądanie wersji jest ujmując to dyplomatycznie "dziwnym" uczuciem :)

ocenił(a) film na 9
Mefisto7

muszę powiedzieć że oglądałem japońską wersję i dla mnie amerykańska (mimo że zdecydowana większość scen jest żywcem przeniesiona z japońskiej) jest dużo lepsza, lepsze krajobrazy, muzyka, kolory w filmie też tworzą odpowiedni nastrój,

ocenił(a) film na 10
Mefisto7

zgadzam się. Amerykański jest o niebo lepszy i zrobił na mnie wrażenie, bałem sie spać i to długo;) lepiej jest opowiedziana histroia Smary o jej wielkim dązeniu do miłosci i akceptacji!! Kliamat jest genialny i w sumie on najbardziej zadziałal na mnie psychodelicznie;)

Mefisto7

Z 10 lat temu broniłem amerykańskiego The Ring przed atakami fanatyków japońskiego oryginału, ale szybko dostrzegłem, że to bez sensu.

Niestety niektórzy są tak źle nastawieni do amerykańskiej mocy przerobowej hitów z zagranicy, iż nawet takie perełki jak The Ring potrafią mieszać z błotem. A The Ring to w rzeczy samej remake idealny. Drobne zmiany w scenariuszu wyszły filmowi tylko na dobre. Specyficzny japoński styl gry aktorskiej, bardziej teatralny niż filmowy, zastąpiono bardziej klasyczną wersją rzemiosła. Co zaś się tyczy realizacji samego filmu, to amerykańska wersja jest zrobiona wręcz perfekcyjnie. Operator zastosował wprowadzoną przez Janusza Kamińskiego w Raporcie Mniejszości sztuczkę z wyssaniem koloru z negatywu i poleciał w przygnębiającą zgniłą zieleń. Te wszystkie ruchy kamery, zdjęcia z loku ptaka, montaż - po prostu rewelacja. Efekty specjalne - stosowane z rozwagą i znakomite warsztatowo. Muzyka idealnie wkomponowana w obraz. Boska Naomi Watts, niepokojący David Dorfman, przerażający Brian Cox. W sumie trzeba być naprawdę niewiarygodnie wielkim malkontentem, aby stwierdzić, że The Ring to nieudany film.

cxap

Jutro obejrzę japońską wersję i ocenię która lepsza. Muszę przyznać ze amerykańska wersja jest średnia. Zero klimatu. Nie wciągnął mnie film w ogóle. Pamiętam japońską Klątwę Ju-On. Jeśli klimat w wersji japońskiej będzie tak dobry jak w Ju-On to będzie miazga.

cxap

I tu widać to dziwo: Jeden pięknie przedstawia świetność wersji amerykańskiej, podkreślając to co tworzy świetny jej klimat, a następnie ktoś pisze: "zero klimatu". Drugiej odpowiedzi nie zrozumiem.
Piona dla Cxap'a.

Mefisto7

Ja również tego nie rozumiem, ogólnie oglądając filmy japońskie ich gra aktorska jest dla mnie osobiście trochę przerysowana, często Japończycy w grze aktorskiej pokazują tak jakby nadmiar strachu, nadmiar emocji..trudno mi to opisać, ale dla mnie to wygląda sztucznie, a czasami nawet komicznie. Być może to wynika z różnic kulturowych, a zarazem ich pojmowania i widzenia świata.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones